Polityka i prawo
Chiński atak na zagraniczne marki odzieżowe w sieci. W tle polityczny spór o bawełnę
Chiny przeprowadziły kampanię w mediach społecznościowych wymierzoną w amerykańskie firmy, które poinformowały o unikaniu stosowania bawełny pochodzącej z Xinjiang, z powodu stosowanej tam pracy przymusowej do jej zbierania – informuje Departament Stanu USA, oficjalnie potępiając te działania. Bojkot zagranicznych marek rozpoczął się po oświadczeniu odnośnie zaprzestania wykorzystywania bawełny z regionu Xinjiang.
Jalina Porter, zastępczyni rzecznika prasowego amerykańskiego departamentu stanu, podczas piątkowego briefingu prasowego potępiła przeprowadzoną przez Chiny kampanię informacyjną wymierzoną w amerykańskie oraz europejskie i japońskie spółki, które ogłosiły swoje decyzje o nie korzystaniu z bawełny pozyskiwanej w chińskim regionie Xinjiang. Region ten wzbudził sporo emocji pośród amerykańskich firm z uwagi na podejrzenie o wykorzystywaniu pracy przymusowej przy zbiorach bawełny.
„Stany Zjednoczone potępiają prowadzoną przez ChRL kampanię w mediach społecznościowych oraz bojkot korporacji i konsumentów przeciwko firmom, w tym spółkom amerykańskim, europejskim i japońskim, za ich decyzję o unikaniu stosowania bawełny Xinjiang z powodu pracy przymusowej” – ogłosiła Porter.
Jak wskazuje Reuters, pod ostrzałem chińskich władz znalazły się takie marki jak New Balance, Under Armour, Tommy Hilfiger, Nike, Adidas, H&M i Converse, które publicznie wyraziły, że nie będą używać bawełny produkowanej w zachodnim regionie Chin z powodu podejrzenia pracy przymusowej.
„Jeśli bojkotujesz bawełnę Xinjiang, zbojkotujemy cię. Albo Adidas rezygnuje z BCI (Better Cotton Initiative – organizacja zajmująca się promowaniem standardów w zakresie uprawy bawełny), albo wydostaje się z Chin” - napisał jeden z chińskich internautów cytowany przez agencję Reutera.
Pierwsze przejawy chińskiego bojkotu, jak informuje agencja, widoczne były już w ubiegły czwartek, kiedy z niektórych map lokalizacyjnych znikneły sklepy H&M. Próby wyszukania punktów sprzedaży przez Baidu Maps nie pokazywały żadnych rezultatów. Marka nie była również dostępna na Alibaba Tmall – chińskiej platformie zakupowej online.
„Wspieramy firmy, które przestrzegają prawa Stanów Zjednoczonych i dbamy o to, aby konsumowane przez nas produkty nie były wynikiem pracy przymusowej" – dodała Porter w trakcie piątkowego briefingu. Wcześniej w odpowiedzi na oświadczenia firm rzeczniczka chińskiego resortu spraw zagranicznych pokazała zdjęcie czarnoskórych Amerykanów zbierających bawełnę - „tak było w Stanach Zjednoczonych, kiedy czarni niewolnicy byli zmuszani do zbierania bawełny na polach” – powiedziała w ramach komentarza do sprawy. Odpierała również zarzuty firm odzieżowych twierdząc, że przymusowa praca nie istnieje, ponieważ ponad 40% bawełny jest zbierana maszynowo.