Polityka i prawo
Brak propozycji traktatów ws. cyberprzestrzeni poważnym problemem
Jak ocenia dr Łukasz Olejnik, obecnie brakuje poważnej propozycji porozumienia dotyczącego regulacji cyberprzestrzeni. Słowa eksperta są komentarzem w sprawie rosnącego napięcia pomiędzy Waszyngtonem a Moskwą.
Szef rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR) Siergiej Naryszkin podczas międzynarodowej konferencji szefów rad bezpieczeństw w Ufie oskarżył kraje zachodnie o to, że uważają cyberprzestrzeń za arenę walki, nie zaś sferę współpracy. "Wygląda na to, że nasi partnerzy zachodni rozpatrują cyberprzestrzeń nie jak formę współpracy, a jeszcze jedną arenę walki z konkurentami geopolitycznymi: Rosją, Chinami i wielkimi państwami regionalnymi" - powiedział. Jego zdaniem stanowi to powód, dla którego Zachód nie chce uregulować kwestii militaryzacji cyberprzestrzeni na poziomie międzynarodowym.
Zdaniem związanego z Center for Technology and Global Affairs Uniwersytetu Oksfordzkiego dr. Olejnika "to właśnie Rosja wiele lat temu po raz pierwszy zgłosiła ten temat w rezolucji odnoszącej się do problematyki bezpieczeństwa w cyberprzestrzeni w ramach ONZ ". Jak podkreślił ekspert, kraje wchodzące w skład tej organizacji od dłuższego już czasu regularnie rozmawiają na ten temat. "W ramach poprzednich rund rozmów wypracowano już wiele zaleceń. Wszystkie są niewiążące" - zwraca uwagę Olejnik.
"Trudno też nie zauważyć, że dyskusje na temat norm i zasad mających zapewnić stabilność w cyberprzestrzeni toczą się także na wielu innych forach. W większości są to rozmowy w formatach regionalnych, nawet jeśli odbywają się w ramach większych bloków, takich jak G7 czy Szanghajska Organizacja Współpracy (SCO), a ostatnio - tzw. Paris Call, deklaracja, do której dołączyła również Polska" - powiedział specjalista. Zaznaczył jednak, że "dziś nie ma żadnej poważnej propozycji traktatu odnoszącego się do cyberprzestrzeni. Nie ma też jednak żadnych wątpliwości, że zastosowanie mają istniejące zasady prawa międzynarodowego". Zdaniem Olejnika wielu ekspertów uważa też, że zasady te są wystarczające, a podobne stanowisko wyraziła m.in. Francja. Ekspert podkreśla, że nie ma jednak jasności co do zasad stosowania poszczególnych regulacji prawa międzynarodowego w kwestii ich przełożenia na cyberprzestrzeń. "Zatem zasady są, ale jasności, jak powinny być stosowane, nie ma" - konkluduje.
Podczas swojego wystąpienia w Ufie Naryszkin powiedział, że skutki prowadzenia działań bojowych w "nowej sferze nieuregulowanej jeszcze przez społeczność międzynarodową mogą być nieprzewidziane i nadzwyczaj niszczące, w tym dla samych napastników". Wskazał na Stany Zjednoczone, które według doniesień dziennika "New York Times" przygotowują grunt pod ewentualne cyberataki na rosyjską sieć energetyczną jako ostrzeżenie dla prezydenta Władimira Putina.
Według dziennika USA zaczęły z większym niż wcześniej nasileniem umieszczać w rosyjskiej sieci energetycznej i innych ważnych sieciach złośliwe oprogramowanie, które w razie potrzeby może zostać użyte do cyberataku na te cele. Na doniesienia "NYT" zareagował przywódca USA Donald Trump, który oświadczył, że jest to "wirtualny akt zdrady" ze strony gazety "desperacko poszukującej jakiejkolwiek historii".
"Skutki cyberataków może być bardzo trudno sobie uzmysłowić" - ostrzega Olejnik. "Specyfika zagrożeń dotyka wielu zagadnień, jak technologie, dyplomacja, prawo międzynarodowe, wojskowość, strategia, a nawet problemy humanitarne" - dodaje i przypomina, że znaczna część infrastruktury "jest dziś oparta na komputerach i systemach cyfrowych. Mowa tu o kluczowych usługach cywilnych, takich jak szpitale, systemy elektronergetyczne, transportowe, czy nawet te odpowiedzialne za dostarczanie wody do miast" - wylicza specjalista.
Jego zdaniem "osobnym problemem jest to, czy w pewnych sytuacjach cyberkonflikt mógłby przerodzić się w konflikt zbrojny na pełną skalę". Jak zaznacza w rozmowie z PAP Olejnik, "wiele krajów już dzisiaj oficjalnie przewiduje możliwość uznania poważnych cyberataków za użycie siły, zbrojnej agresji, co mogłoby wiązać się z odpowiedzią konwencjonalną".
Jednocześnie Olejnik wskazuje, że część opinii publicznej w USA "od dłuższego czasu wyczekiwała bardziej zdecydowanych działań w cyberprzestrzeni, które można by zinterpretować jako pokaz zdecydowania. Wiele świadczy o tym, że istotnie pewnego rodzaju działania mają miejsce. W takich sytuacjach jednak zawsze rozważa się szeroki obraz strategiczny, a w tym wypadku wpisywałyby się one w kontekst działań odstraszających, stanowiących komunikat zarówno na zewnątrz, jak i do wewnątrz kraju" - konkluduje ekspert.
SZP/PAP
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany