Polityka i prawo
Panoptykon: reklama polityczna na Facebooku wymaga większej przejrzystości
Reklama polityczna na Facebooku wymaga większej przejrzystości. Ma to szczególne znaczenie w czasie pandemii, która wymusiła przeniesienie kampanii wyborczych i protestów obywatelskich do internetu - oceniają przedstawiciele Fundacji Panoptykon.
W ramach realizowanego we współpracy z Fundacją ePaństwo i dostawcą usługi Sotrender projektu "Kto cię namierzył" Panoptykon wykazał, że polskie partie polityczne nie korzystają z precyzyjnego targetowania komunikatów do swoich wyborców na Facebooku. Sama platforma nie umożliwia jednak użytkownikom zdobycia informacji na temat tego, w jaki sposób są zaliczani do grona odbiorców sponsorowanych treści politycznych. Dyskusyjna pozostaje również kwestia kontroli wydatków poszczególnych ugrupowań na reklamę w mediach społecznościowych. Odpowiedzialna za te kwestie Państwowa Komisja Wyborcza nie posiada właściwych do tego celu instrumentów prawnych.
Zdaniem prezeski Fundacji Panoptykon Katarzyny Szymielewicz dyskusja na temat przejrzystości reklam politycznych "nie powinna toczyć się w eksperckich niszach, gdyż skutki niekontrolowanej władzy globalnych platform internetowych są - i będą coraz bardziej - odczuwalne dla wszystkich, a w szczególności dla uboższych i mniej świadomych obywateli". Jak podkreśla Szymielewicz, "najwyższą cenę w świecie nadzorczego kapitalizmu płacą ci, którzy nie mają luksusu nie bycia na Facebooku i podobnych platformach".
W opinii Szymielewicz problem odpowiedzialności platform technologicznych, takich jak Facebook, za negatywne społecznie skutki ich działań, "takie jak erozja rzetelnego dziennikarstwa, inflacja niesprawdzonych informacji, podatność użytkowników na manipulację i kompulsywne zachowania, zaburzenia psychiczne i cyfrowe uzależnienia, musi znaleźć się na agendzie polityków, w ich programach wyborczych i w wieczornych programach informacyjnych".
Jak podkreśliła w rozmowie z PAP prezeska Panoptykonu, w polskich warunkach "to oczywiście rodzi ryzyko populistycznego rozgrywania również tego tematu, ale unikanie go nie jest żadnym rozwiązaniem. Ta rozmowa będzie nadal toczyć się gdzie indziej, ale bez nas" - alarmuje Szymielewicz.
Członek zarządu i dyrektor programowy Fundacji ePaństwo Krzysztof Izdebski zwraca z kolei uwagę, że zwiększeniu powinny ulec zasoby, jakimi dysponuje Państwowa Komisja Wyborcza. "W obecnym modelu PKW może wyłącznie ograniczać swoje badanie do treści dokumentów, ale nie może już ich na bieżąco weryfikować" - komentuje. Według Izdebskiego należy uściślić definicję agitacji wyborczej, a "politycy muszą poczuć się odpowiedzialni za przejrzystą kampanię wyborczą. Tylko do nich możemy o to apelować, bo tylko oni mogą coś zmienić" - zwraca uwagę prawnik.
Zdaniem Izdebskiego społeczeństwo "musi być świadome tego, że nie wie, jak działa reklama w internecie. Ludzie czują, że coś jest nie tak, bardzo często budując teorie, że Facebook nas podsłuchuje" - mówi przedstawiciel ePaństwa. Jak zwraca uwagę, konieczne jest wyjaśnienie opinii publicznej, że reklama polityczna na Facebooku to szereg o wiele bardziej skomplikowanych mechanizmów, który "rzeczywiście sprowadza się do szpiegowania naszych postaw i zachowań".
"Zgodnie z RODO (unijne Ogólne Rozporządzenie o Ochronie Danych Osobowych - PAP) mamy prawo dostępu do pełnych profili marketingowych, a więc tych informacji, które platforma internetowa zebrała, obserwując nasze zachowanie w sieci, i interpretuje je z pomocą zaawansowanych algorytmów" - mówi Szymielewicz. Jak podkreśla, portale nie powinny wykorzystywać danych behawioralnych do targetowania reklam bez zgody użytkowników, gdyż w takich sytuacjach mogą zostać do tego celu wykorzystane tzw. dane wrażliwe - np. dotyczące orientacji seksualnej czy stanu zdrowia.
Panoptykon podkreśla, że w Brukseli rozpoczyna się właśnie proces konsultacji kodeksu usług cyfrowych (Digital Services Act), który ma być kompleksową regulacją odpowiadającą na potrzebę uregulowania działalności cyfrowych gigantów takich jak Facebook, Google czy Apple. "Kiedy w związku z szalejącą pandemią niemal całe życie obywateli Unii - w tym kampanie wyborcze i protesty polityczne - przeniosło się do internetu, prawo odpowiadające na te problemy jest szczególnie potrzebne" - ocenia Panoptykon.
Badanie realizowane w ramach projektu "Kto cię namierzył" zostało oparte o monitoring i analizę reklam politycznych na Facebooku oraz informacje o ponad 6,2 tys. uczestników programu, jak i dane o wydatkach na kampanie i usługi reklamowe oraz informacje dostarczone przez PKW, Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, a także organ ochrony danych osobowych - Prezesa UODO. W programie wykorzystano również informacje OBWE i Komendy Głównej Policji.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany