Jednym pociągnięciem pióra nowy prezydent unieważnił międzykontynentalne umowy o przepływie danych między Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi, których wynegocjowanie zajęło kilka lat.
Umowa o prywatności zawarta między USA i krajami Wspólnoty jest pewnego rodzaju strukturą autoryzacji, czyli kontroli dostępu, co pozwala firmom na transfer danych osobowych Europejczyków do USA, zapewniając jednocześnie, że firmy te działają zgodnie z najbardziej rygorystycznymi przepisami dotyczącymi prywatności w Europie.
Ponad 1500 firm, w tym największe, jak m.in. Apple, Google i Microsoft zgodziły się wcześniej przestrzegać tej umowy o prywatności, która wymagała od amerykańskiego Departamentu Handlu upewnienia się, że amerykańskie firmy działają zgodnie z prawem. Umowa ta zajęła miejsce wcześniejszego porozumienia Safe Harbor, które Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł jako nieskuteczne i nieważne po przeciekach ujawnionych przez Snowdena z 2013 roku.
Umowa ta, jak również zdolność prawna amerykańskich firm do obsługi klientów europejskich ma obecnie bardzo realne niebezpieczeństwo zerwania. A to wszystko przez dekret podpisany przez prezydenta Trumpa na początku ubiegłego tygodnia. Dokładnie chodzi o rozdział 14, który brzmi: „Privacy Act. Agencje działające na podstawie Ustawy o Prywatności zapewnią, w stopniu spójnym z mającymi zastosowanie przepisami prawa, że ich polityka prywatności wyłączy z ochrony informacji identyfikowalne dane osobowe, osób które nie są obywatelami USA lub nie mają prawa do stałego pobytu".
Czytaj także: Dziedzictwo prezydenta Obamy: Cyberbezpieczeństwo priorytetem
Egzekwowanie polityki prywatności, która obejmuje osoby, które nie są obywatelami Stanów Zjednoczonych, mająca na celu zwiększenie krajowych przepisów imigracyjnych, skutecznie unieważnia część umowy prywatności dotyczącą Ameryki. Nowe przepisy mogą doprowadzić do nałożenia na Amerykę sankcji przez Unię Europejską oraz do zawieszenia umowy.
Gdyby ten czarny scenariusz się sprawdził, to może stać się naprawdę niewygodne dla amerykańskich firm, próbujących prowadzić cyfrową działalność gospodarczą w UE. Bez tych ram prawnych jakie dotychczas obowiązywały, firmy amerykańskie będą zmuszone do pracy w szarej strefie prawnej, co sprawi, że o wiele trudniej będzie im współpracować z europejskimi klientami i kontrahentami.