Reklama

Polityka i prawo

Niezdecydowani Brytyjczycy. (Nie)doszło do rosyjskiej ingerencji w kampanię przed referendum Brexitowym?

fot. European Parliament / Flickr / CC BY 2.0
fot. European Parliament / Flickr / CC BY 2.0

Brytyjski minister transportu Grant Shapps oświadczył w środę, że nie ma dowodów na to, by Rosja ingerowała w kampanię przed referendum z 2016 roku w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Jak dodał, wobec braku dowodów, śledztwo w tej sprawie jest niepotrzebne.

Shapps odniósł się w ten sposób do opublikowanego we wtorek raportu komisji ds. wywiadu i bezpieczeństwa brytyjskiej Izby Gmin na temat rosyjskich wpływów w Wielkiej Brytanii. Raport stwierdził m.in. że brytyjskie służby "aktywnie unikały" prowadzenia dochodzeń na temat ingerencji Moskwy w proces referendum, mimo że wiadomo było, iż Rosja próbowała wpłynąć na wynik referendum z 2014 roku w sprawie secesji Szkocji.

Pytany przez telewizję Sky o konieczność wszczęcia dochodzenia, Shapps odpowiedział, że nie ma ono uzasadnienia. "Potrzeba do tego jakichś dowodów, że był tam problem, ale ich nie ma" - ocenił polityk. Jak dodał, nie sądzi, by służby zawiodły w tej sprawie.

W późniejszej rozmowie z BBC Shapps skomentował też inną część raportu, skupiającą się na statusie Londynu jako "pralni brudnych pieniędzy" dla rosyjskich oligarchów. Komisja twierdzi, że ukróceniem procederu nie był zainteresowany dotąd żaden z rządów, a służby przymykały na to oko.

"To bardzo ważne, by dobre imię Londynu, City i Zjednoczonego Królestwa, jeśli chodzi o prawo dotyczące przeciwdziałania praniu pieniędzy, zostało podtrzymane" - powiedział minister. "To nie jest miejsce do prania pieniędzy. To nie jest mile widziane" - podkreślił Shapps.

Wczoraj w ramach opublikowanego raportu komisja ds. wywiadu i bezpieczeństwa brytyjskiego parlamentu stwierdziła, że doszło do ingerencji rosyjskiej w ramach referendum w Szkocji w 2014 r. W dokumencie podkreśliła również, że istnieją ogólnodostępne wskazania, że Kreml próbował wpłynąć na kampanię referendalną odnośnie opuszczenia przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej, jednak jak podkreślono, rząd brytyjski nie szukał dowodów na tego typu działania ze strony Rosji. 

W dokumencie, autorzy, krytykowali rząd za brak działań w kontekście badania zagrożenia. "Powinny były zostać zadane ważne pytania" - podkreślono w dokumencie - dlaczego ministrowie nie podnieśli tej kwestii po otrzymaniu dowodów na rosyjską ingerencję w ramach referendum w Szkocji oraz kiedy pojawiły się doniesienia o szkodliwych działaniach w ramach wyborów w USA. 

PAP / SG

Reklama

Komentarze

    Reklama