Japoński Instytut Badań Fizyki Jądrowej przez sześć miesięcy padał ofiarą cyberszpiegostwa, które mogło doprowadzić do kradzieży znacznej ilości danych. Hakerzy starali się znaleźć informacje dotyczące Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej oraz metod ekstrakcji radioaktywnych pierwiastków z wody z obszaru elektrowni atomowej w Fukushimie.
Centrum Badań nad Izotopami Wodoru, funkcjonujące w ramach japońskiego Uniwersytetu Toyama przez sześć miesięcy było ofiarą cyberataków, które mogły skutkować kradzieżą dużej ilości danych. Informację przekazała japońska gazeta Yomiuri.
Uniwersytet poinformował, że pierwsze przypadki uzyskania nieuprawnionego dostępu do plików zawierających wyniki badań zostały wykryte w czerwcu tego roku. W toku dalszego badania sprawy okazało się, że maile zawierające wirusy były wysyłane do pracowników uczelni już w listopadzie 2015 roku.
Według informacji przekazanych przez japońskie Ministerstwo Edukacji, Nauki i Technologii, w skradzionych plikach nie znajdowały się żadne informacje o charakterze tajnym. W trakcie dochodzenia ustalono, że podczas całej akcji cyberszpiegostwa hakerzy mogli zgromadzić zbiór około 1000 dokumentów.
Uniwersytet obawia się również, że poza dokumentami mogły zostać skradzione dane osobowe pracowników japońskich uczelni, zarówno tej, która padła ofiarą ataków, jak i innych jednostek, które z nią współpracowały.
Zobacz także: Rządowi hakerzy tworzą wirusa wymierzonego w energetykę