Rzeczą powszechną jest, że twórcy oprogramowania zbierają dane diagnostyczne o swoich produktach w celu ich późniejszego ulepszenia. Zdaniem Commision Nationale de l’Informatique et des Libertés (CNIL) Microsoft w swoich działaniach idzie jednak za daleko. Przykładowo, Windows 10 umożliwia amerykańskiemu gigantowi IT pozyskanie danych o tym jakie aplikacje zostały ściągnięte przez użytkowników oraz jak długo były one używane. W dodatku wśród wysyłanych danych znajdziemy listę odwiedzonych stron internetowych. Nie informuje też o plikach cookies przechowywanych na jego komputerze, które służą reklamodawcom do przygotowania indywidualnej oferty dla konsumentów. Ponadto 4-cyfrowy kod pin używany do dostępu do usług Microsoftu nie gwarantuje odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa. Amerykańskie przedsiębiorstwo przesyła też wszystkie informacje na podstawie nieobowiązującego już porozumienia Safe Harbor.
Microsoft ma trzy miesiące na dokonanie zmian. Interesującym faktem jest, że przedstawiciele amerykańskiego przedsiębiorcy nie zaprzeczyli oskarżeniom sformułowanym przez francuską stronę i w żaden sposób nie bronili zbierania olbrzymich ilości danych przez ich system operacyjny. W odpowiedzi na francuskie zarzuty, przedstawiciele amerykańskiej firmy poinformowali, że podjęli współpracę z CNIL w celu rozwiązania problemów .Zobowiązali się także do usprawnienia polityki prywatności pod kątem zgodności z nową umową między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską nazywaną Privacy Shield, która weszła w życie na początku lipca. Microsoft musi też zagwarantować bezpieczeństwo i poufność danych użytkowników przekazywanych do Stanów Zjednoczonych.
W uzasadnieniu wyroku CNIL stwierdziło, że zajęło się sprawą ze względu na dużą ilość skarg oraz potencjalne łamanie prawa. We Francji ponad 10 milionów osób zainstalowało nowe system operacyjny. Jeżeli Microsoft nie zastosuje się do rekomendacji, CNIL może mianować śledczego, który zarekomenduje nałożenie sankcji. Zdaniem rzecznik francuskiej instytucji celem nie jest wyłączenie wszystkich reklam, ale danie możliwości wyboru użytkownikom czy chcą je oglądać.
Wcześniej podobne postępowanie toczyło się przeciwko Google w sprawie „prawa do zapomnienia” i skończyło się wyrokiem nakazującym jego rozszerzenie na wszystkie strony Google. Problemy miał również Facebook, który został zmuszony do zaprzestania śledzenia profilów stron internetowych założonych na platformie społecznościowej.
Czytaj też: Przełomowy wyrok w sprawie Microsoftu kontra rząd federalny