Reklama

Polityka i prawo

Fiasko Grupy Ekspertów Rządowych ONZ. Prawo w cyberprzestrzeni jest zagrożone?

Fot. US Department of Defense / domena publiczna
Fot. US Department of Defense / domena publiczna

Piąta edycja Grupy Ekspertów Rządowych ONZ (Group of Government Experts, GGE), której zadaniem było opracowanie „wspólnego zrozumienia” zachowań państw w cyberprzestrzeni - zakończyła się niepowodzeniem. Podczas spotkania, do którego doszło w ubiegłym tygodniu, kilka państw nie zgodziło się na ostateczny projekt sprawozdania.

Ze względu na brak konsensusu, GGE nie przedłożyła sprawozdania Zgromadzeniu Ogólnemu ONZ. GGE nie powiodła się, ponieważ nie mogła zgodzić się na projekt ustępu 34, precyzując, w jaki sposób prawa międzynarodowe odnoszą się do wykorzystania technologii informacyjnych i komunikacyjnych przez państwa.

Niektóre państwa, które nie wyraziły zgody na zamieszczenie w sprawozdaniu ustępu 34, gdyż ich zdaniem oznaczałoby to stosowanie zasad statutu ONZ w zakresie wykorzystania siły i międzynarodowego prawa humanitarnego i doprowadziłoby to do "militaryzacji cyberprzestrzeni”. Inni z kolei uparcie twierdzili, że ustęp 34 obejmuje prawo stosowania "środków zaradczych" w scenariuszach, które spadły poniżej progu "używania siły" w cyberprzestrzeni, co grozi  z kolei pozwoleniem na destabilizujące zachowania – pisze lawfareblog.com

W końcu obie strony osiągnęły wymierny postęp w doprecyzowaniu niektórych norm zachowań wobec podmiotów państwowych i niepaństwowych. Podczas ataków na proponowaną formę akapitu 34, uczestnicy GGE ONZ nie docenili faktu, że kodyfikacja norm i zasad może przynieść więcej dla reżimu w cyberprzestrzeni niż poparcie dla jakichkolwiek międzynarodowych zasad prawnych.

Podczas, gdy na poprzednich spotkaniach GGE stwierdzono, że "państwa nie powinny świadomie dopuszczać, aby ich terytorium było wykorzystywane do aktów o charakterze niedozwolonym na arenie międzynarodowej", grupa państw porozumiała się w sprawie zrozumienia bardzo ważnego określenia "świadomie". W wyniku rosnących w siłę cyberataków typu ransomware i ataków typu zero-day GGE zgodziła się podjąć kroki w celu zapobiegania rozprzestrzenianiu się złośliwych narzędzi cybernetycznych. Starała się powstrzymać prywatny sektor przed wykorzystaniem cyberprzestrzeni do celów agresywnych wobec stron trzecich, w tym tych, które znajdują się na terytorium innego państwa. GGE nawet zbliżyła się do uznania, że ​​cyberataki na właściwości systemu nazw domen, które mają kluczowe znaczenie dla jego funkcjonowania, należy uznać za niedopuszczalne. Wszystkie te wypracowane w ubiegłym roku i wcześniejszych latach wspólne korzyści, zostały utracone w 2017 roku, w wyniku powstania kontrowersji nad stosowaniem prawa międzynarodowego w cyberprzestrzeni.

Czytaj też: Wielka Brytania grozi odwetem militarnym za cyberataki

W wyjaśnieniu swojego stanowiska GGE, Kuba zadeklarowała, że ​​sprzeciwiła się „równoważności dokonywanej między złośliwym wykorzystaniem technologii informacyjno-komunikacyjnych a koncepcją zbrojnego ataku". Tak więc, Rosja, która może obawiać się, że Stany Zjednoczone będą odwzajemniać się w sposób konwencjonalny w odpowiedzi na cyberataki, które zdaniem USA będą uznane za zbrojne ataki. Z drugiej strony, Indie, które chciałyby odpowiedzieć na operacje cyberprzestańskie w Pakistanie za pomocą konwencjonalnych środków, wyraziły zadowolenie z wyraźnej afirmacji prawa do samoobrony.

Kolejną trudną kwestią była możliwość stosowania międzynarodowego prawa humanitarnego (IHL) do operacji cybernetycznych. W przeszłości państwa takie jak Chiny twierdziły, że stosowanie IHL do cyberprzestrzeni legitymizuje w niej działania wojskowe, a temu Chiny się twierdzą, że się sprzeciwiają. Ten argument dotyczy oczywiście celów militarnych. Kraje, które szybko zwiększają swoje ofensywne możliwości działania w cyberprzestrzeni, tak naprawdę kupują sobie w ten sposób czas, aby przetestować skutki nowej broni w sieciach cywilnych i infrastrukturze krytycznej. Zaangażowanie w takie procesy prawa IHL, mogłoby według obawiających się tego krajów, spowodować zatrzymanie rozwoju i możliwości testowania niektórych działań w cyberprzestrzeni.

Jednym z takich obszarów zagrożenia jest międzynarodowy obowiązek prawny do rozróżniania cywilów i bojowników. A broń cybernetyczna, skierowana do bojowników w sieci, nie jest w stanie skutecznie rozróżnić celów i cywilnej infrastruktury, przez którą musi przejść, aby dotrzeć do bojowników. A zatem dopóki te zasady nie zostaną doprecyzowane, jest mało prawdopodobne, aby do tego się przystąpiło wiele państw aspirujących do prowadzenia działań w cyberprzestrzeni.

Reklama
Reklama

Komentarze