Donald Trump podczas kampanii wyborczej bardzo ostro krytykował Chiny. Jego zdaniem prześcignęły one Stany Zjednoczone w obszarze polityki ekonomicznej i handlowej. Prezydent elekt oskarżył Państwo Środka o dumping i dewaluację swojej waluty – yuana. Zapowiedział nałożenie taryf i ceł na chińskie towary, żeby zmusić Pekin do zmiany polityki ekonomicznej. We wrześniu 2015 roku uprzedził, że jeżeli Chiny nie chcą spotkać się i negocjować, to będą płacić wysokie podatki za każdym razem, kiedy ich produkt będzie wprowadzany na amerykańskich rynek.
Miesiąc później Trump przedstawił swój plan zreformowania relacji handlowych z Chinami. Zapowiedział, że przyjrzy się sprawie manipulowania chińską walutą, rozwiąże problem kradzieży amerykańskiej własności intelektualnej oraz wesprze amerykańskich ekspertów różnymi subsydiami. Dodatkowo Trump wspominał o obniżeniu podatków dochodowych dla korporacji i zmniejszeniu długu narodowego. Takie plany dotyczące polityki gospodarczej mogą prowadzić do konfrontacji z Chinami, która prawdopodobnie odbywałaby się w ramach Światowej Organizacji Handlu.
Należy zauważyć, że jakiekolwiek nieporozumienia w relacjach gospodarczych między tymi dwoma państwami wpłyną na całą światową gospodarkę. Biorąc pod uwagę, że Donald Trump jest dla wszystkich dużą zagadką, nie można wykluczyć scenariusza, że jako gospodarz Białego Domu będzie prowadził politykę inną od tej zapowiadanej w kampanii. Należy w końcu pamiętać o tym, jak blisko powiązane są ze sobą gospodarki Chin i Stanów Zjednoczonych. I odpowiedź Państwa Środka na amerykańską agresywną politykę handlową może skutkować nieprzyjemnymi konsekwencjami w przyszłości.
Chiny martwią się również zapowiedziami Trumpa w sprawie zwiększenia wojskowej obecności Stanów Zjednoczonych w regionie, w tym zbudowania nowych okrętów dla U.S. Navy oraz utworzenia nowych oddziałów Piechoty Morskiej. Te oświadczenia prezydenta elekta pokrywały się z polityką Baracka Obamy i deklaracjami Hillary Clinton, dlatego też istnieje duże prawdopodobieństwo realizacji takich założeń.
Niepokojąca może być również informacja nowego prezydenta, że nie będzie miał on nic przeciwko pozyskaniu broni atomowej przez Japonię i Koreę Południową, a to może doprowadzić tylko do eskalacji napięć w regionie i zwiększenia prawdopodobieństwa incydentu militarnego na tym obszarze. Ponadto jeżeli Korea Południowa i Japonia faktycznie zdecydowałyby się pozyskać broń atomową, co obecnie wydaje się jednak mało prawdopodobne, mogłoby się to przyczynić się do destabilizacji regionu oraz negatywnie wpłynąć na reżim nieproliferacji broni masowego rażenia.
Czytaj też: Chińczycy w strukturach amerykańskiej administracji agencji wywiadowczych?
Władze w Pekinie nie muszą się przynajmniej martwić tym, że Donald Trump będzie zwracał uwagę na przestrzeganie praw człowieka przez ten kraj. W przeciwieństwie do Hillary Clinton, która wielokrotnie podkreślała wagę tej sprawy w relacjach z Chinami, prezydent elekt nie przywiązywał do niej większej uwagi.
Stosunki amerykańsko-chińskie to najważniejsze stosunki bilateralne na świecie, od których zależy kształt współczesnej gospodarki. Dlatego zapowiedzi Trumpa budzą obawy o ich przyszłość, a to może negatywnie oddziaływać na stabilność i bezpieczeństwo w rejonie Azji.