Reklama

Według informacji Bloomberga, źródło ataków znajdowało się poza terytorium Arabii Saudyjskiej. Choć oficjalne śledztwo dopiero się rozpoczęło, serwis podaje, że ślady prowadzą do Iranu.

Kraj Saudów stał się już raz obiektem poważnego cyberataku - w roku 2012 jego ofiarą padł koncern Aramco, zajmujący się wydobywaniem ropy naftowej. Teraz jednak, mechanizm był zupełnie inny i polegał na uruchomieniu wcześniej zamontowanych bomb logicznych w sieciach wewnętrznych wielu instytucji w tym samym czasie.

Śledczy zajmujący się sprawą zauważają, że sprawcy ataków musieli być świadomi ich możliwego wpływu na porozumienie nuklearne z Iranem. ,,Nie wiadomo jednak, czy to ostrzeżenie ze strony tego państwa, czy też prowokacja, mająca stworzyć fałszywy trop wiodący właśnie tam”- powiedział James Lewis, dyrektor programu technologii strategicznych w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie.

Bloomberg dodaje, że wydarzenia te mogą uczynić cyberbezpieczeństwo jednym z pierwszych poważnych wyzwań, przed jakimi stanie prezydent-elekt Donald Trump po objęciu urzędu.

 

Zobacz także: Iran ostrzega Stany Zjednoczone. ,,Rząd USA naruszył porozumienie nuklearne”

Reklama

Komentarze

    Reklama