Xiaomi wraz z innymi ośmioma chińskimi koncernami trafiło na tzw. „czarna listę” Pentagonu, na której znajdują się firmy z Państwa Środka uznawane przez Amerykanów za zagrażające bezpieczeństwu narodowemu USA. Popularny producent smartfonów odpiera zarzuty mówiące o jego powiązaniach z chińskim wojskiem, wskazując, że decyzję Białego Domu nie pozostawi obojętnie.
W czwartek 14 stycznia br. Departament Obrony Stanów Zjednoczonych ujawnił nazwy kolejnych chińskich firm, które zdaniem Waszyngtonu wykazują powiązania z komunistycznym rządem Państwa Środka, w tym w szczególności Armią Ludowo-Wyzwoleńczą. Sprawa dotyczy podmiotów działających bezpośrednio lub pośrednio na terytorium USA.
W oficjalnym komunikacie Pentagon podkreślił, że jest zdeterminowany, aby przeciwdziałać fuzji chińskiego wojska z sektorem cywilnym, wspierającej modernizację sił zbrojnych Państwa Środka i przyczyniającej się do wzrostu ich zaawansowania technologicznego.
Wśród firm, które trafiły na tzw. „czarną listę” Departamentu Obrony USA znajduje się m.in. chiński gigant technologiczny Xiaomi, będący wiodącym producentem popularnych smartfonów i innych mobilnych urządzeń (trzecim co do wielkości na świecie za III kwartał 2020r. – wg. danych Counterpoint Research). Pełna lista koncernów objętych restrykcjami została przedstawiona poniżej:
- Advanced Micro-Fabrication Equipment Inc. (AMEC);
- Luokong technology Corporation (LKCO);
- Xiaomi Corporation;
- Beijing Zhongguancum Development Investment Center;
- GOWIN Semiconductor Corp;
- Grand China Air Co. Ltd. (GCAC);
- Global Tone Communication Technology Co. Litd. (GTCOM);
- China National Aviation Holding Co. Ltd. (CNAH);
- Commercial Aircraft Corporation of China, Ltd. (COMAC).
W związku z decyzją administracji Donalda Trumpa (kończącego kadencję) akcje Xiaomi spadły w piątek (dzień po ogłoszeniu aktualizacji „czarnej listy”) o 10,6% – donosi amerykański gigant medialny CNBC.
Na podstawie decyzji Waszyngtonu chiński producent smartfonów od momentu zamieszczenia w wykazie „wrogich” firm podlegać będzie przepisom listopadowego rozporządzenia, które ogranicza amerykańskim inwestorom nabywanie akcji lub innych papierów wartościowych jakiegokolwiek przedsiębiorstwa znajdującego się na „czarnej liście”.
— Xiaomi (@Xiaomi) January 15, 2021
Działania ze strony Białego Domu pociągnęły za sobą reakcję Xiaomi, które stanowczo podkreśla, że nie ma żadnych związków z chińską armią. Władze koncernu wskazały, że firma dostarcza produkty i usługi do użytku cywilnego i komercyjnego. Dodatkowo zadeklarowały, że „podejmą odpowiednie kroki w celu ochrony interesów Spółki i jej akcjonariuszy”.
Co umieszczenie na „czarnej liście” oznacza dla koncernu? Przede wszystkim świadczy o tym, że Amerykanie uznają chińskiego producenta za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. W związku z tym może mieć to wpływ na konieczność redefinicji globalnej strategii firmy. Działania Waszyngtonu mogą m.in. odcisnąć piętno na ekspansji na największe rynki (presja USA na sojuszników), zatrudnianie zachodnich specjalistów czy wprowadzenie nowych produktów (np. wykorzystanie amerykańskich komponentów).
W tym miejscu warto podkreślić, że administracja kończącego kadencję Donalda Trumpa cały czas prowadzi agresywną politykę wobec koncernów z Państwa Środka. Chińskie firmy – według Białego Domu stanowiące największą konkurencję dla amerykańskich podmiotów – regularnie były przedmiotem silnych obostrzeń i restrykcji. Potwierdza to m.in. stałe poszerzanie o nowe koncerny zarówno „czarnej listy” Departamentu Handlu jak i Departamentu Obrony USA.
Dla potwierdzenia warto przypomnieć, że na początku grudnia ubiegłego roku do katalogu firm, które zdaniem Waszyngtonu wykazują związki z chińską armią dodano największego wytwórcę czipów z Państwa Środka koncern SMIC oraz giganta naftowego CNOOC. W tym przypadku retoryka była analogiczna do sytuacji z udziałem Xiaomi – wpisane na „czarną listę” firmy zdaniem Amerykanów wykazują związki z Armią Ludowo-Wyzwoleńczą. Pekin zareagował jednoznacznie, podkreślając, że tego typu działania Białego Domu poważnie zaszkodzą interesom i wizerunkowi Stanów Zjednoczonych. Rzeczniczka chińskiego MSZ Hua Chunying oskarżyła Waszyngton o „nadużywanie koncepcji bezpieczeństwa narodowego”.
Firma przestrzega prawa i działa zgodnie z odpowiednimi regulacjami jurysdykcji w krajach, w których prowadzi swoją działalność. Dostarcza produkty i usługi do użytku cywilnego i komercyjnego. Firma potwierdza, że nie jest własnością, nie jest kontrolowana ani nie jest powiązana z chińskim wojskiem i nie jest „komunistyczną chińską firmą wojskową” jak to definiuje NDAA. Firma podejmie odpowiednie działania w celu ochrony interesów Spółki oraz jej akcjonariuszy. Firma analizuje potencjalne konsekwencje tego wydarzenia, aby uzyskać pełniejsze zrozumienie ich wpływu na Grupę. Jeśli będzie to stosowne, firma wyda dalsze oświadczenia