Reklama

Social media

Konserwatyści porzucają Twittera. Przenoszą się na nowy serwis

Fot. Dominic Lipinski/ndla.no/Domena publiczna
Fot. Dominic Lipinski/ndla.no/Domena publiczna

Wybory w USA oraz działania Twittera ws. dezinformacji (np. oznaczanie wpisów prezydenta Trumpa jako wprowadzających w błąd) spowodowały skokowy wzrost liczby użytkowników amerykańskiego serwisu Parler, stającego się alternatywą dla Twittera. W środę do portalu dołączyła córka prezydenta USA Ivanka Trump.

Doradczyni prezydenta stała się najnowszym znanym użytkownikiem serwisu, dołączając do szeregu konserwatywnych polityków i publicystów, jak senator Ted Cruz, czy najpopularniejszy komentator telewizji Fox News Sean Hannity. Na Parlerze są też już i celebryci jak np. Kristie Alley czy Scott Baio. W ślad za znanymi postaciami podążyły miliony zwykłych użytkowników.

Według danych firmy, tylko w ciągu dwóch pierwszych tygodni po amerykańskich wyborach 3 listopada liczba aktywnych użytkowników serwisu wzrosła niemal ośmiokrotnie, z 500 tys. do ponad 4 mln. To m.in. skutek działań Twittera, który zaczął agresywnie oznaczać jako potencjalnie fałszywe zarzuty na temat rzekomych fałszerstw wyborczych, w tym zarzuty wielokrotnie powtarzane przez samego prezydenta USA. Podobne działania w ramach walki z dezinformacją wprowadził Facebook. Konserwatyści twierdzą, że to cenzura, stąd próba znalezienia alternatywy w internecie. "Parler stał się de facto domem dla protestu konserwatystów przeciwko wyborom" - twierdzi branżowy portal The Verge.

Funkcjonalnie serwis łudząco przypomina Twittera, oferując niemal te same podstawowe opcje i funkcje. Największą różnicą jest górny limit długości wpisów, ustalony na 1000 znaków (na Twitterze jest to 280).

Założony w 2018 roku Parler reklamuje się jako "wolnościowa" alternatywa dla Twittera, "neutralna platforma wolności słowa", która nie sprzedaje danych swoich użytkowników. Nie oznacza to jednak, że dane użytkowników nie są kolekcjonowane. Jak można przeczytać w regulaminie serwisu, Parler rezerwuje sobie prawo do użycia danych użytkowników w celach marketingowych, choć zastrzega, że nie udostępnia ich "nieafiliowanym trzecim stronom".

Jak twierdzą niektóre media np. portal The Verge, jednym z założycieli portalu - obok twórców Johna Matze'a i Jareda Thomsona - jest też Rebekah Mercer, córka miliardera Roberta Mercera znanego ze wspierania konserwatywnych inicjatyw. Mercerowie byli również głównymi fundatorami Cambridge Analytica, firmy konsultingowej, która pobrała dane dziesiątków milionów użytkowników Facebooka bez ich zgody na potrzeby kampanii wyborczych m.in. Donalda Trumpa.

Regulamin strony określa politykę ws. dozwolonych treści jako "utrzymaną w duchu pierwszej poprawki" do konstytucji USA, gwarantującej swobodę wypowiedzi. Precyzuje jednak, że usuwane mogą być treści wzywające do przemocy, pornografia, czy spam. Ale w jednym z wpisów szef portalu John Matze uściślił, że usuwane mogą być także np. wulgarne wpisy "nic nie wnoszące do dyskusji".

Mimo eksplozji liczby użytkowników, Parler jest niemal wyłącznie domeną konserwatystów oraz postaci cenzurowanych i usuwanych z innych platform. Po założeniu konta, wśród użytkowników, których obserwowanie sugeruje portal, są niemal wyłącznie konserwatywni komentatorzy i media.

Portal przyciągnął już jednak także część prominentnych postaci spoza USA, m.in. prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro. W Polsce pierwszą posłanką, która założyła konto na portalu była posłanka PiS Anna Maria Siarkowska.

Parler dostępny jest zarówno na urządzeniach z systemem Android jak i iOS. Łącznie wszystkich założonych kont na Parlerze jest 10 milionów (w tym 4 miliony aktywnych użytkowników). 

Źródło:PAP
Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama