Media społecznościowe stanowią globalną siłę oddziaływania na opinię publiczną. Są powszechnie wykorzystywane przez polityków jako instrument wpływu społecznego, który wzbudza wiele kontrowersji, szczególnie w ostatnim czasie - ocenia George Friedman na łamach Geopolitical Futures.
Prezydent Joe Biden został zapytany w zeszłym tygodniu o dezinformację dotyczącą pandemii Covid-19 w mediach społecznościowych. W odpowiedzi ocenił, że „Facebook zabija Amerykanów”.
Amerykański prezydent pozwolił sobie na tak odważne stwierdzenie dlatego, że jego zdaniem popularna platforma społecznościowa pozwala na rozpowszechnianie anty-szczepionkowej dezinformacji, a w efekcie obywatele nie chcą się szczepić. Zaangażowanie rządu w konflikt dotyczący działalności mediów społecznościowych to coraz poważniejszy problem - stwierdza w swoim felietonie George Friedman na łamach Geopolitical Futures.
Kwestią sporną pozostaje to, że nie do końca wiadomo, jak duży wpływ na decyzję obywateli amerykańskich o szczepieniu ma dezinformacja rozpowszechniana na Facebooku. W USA widoczny jest podział na lewicę popierającą szczepienia oraz na prawicę, która z kolei agresywnie się temu sprzeciwia.
Jak pisze Friedman, ten podział stale się pogłębia, a zarówno jedni, jak i drudzy mają konstytucyjne prawo do tego, by mieć własne zdanie w tej dyskusji. Dodaje również, że potencjalne szkodliwe skutki szczepień, które mogą wyjść na jaw w przyszłości, są traktowane obecnie jak herezja.
Facebook a wolność wypowiedzi
Jednak polemika wywołana słowami Joe Bidena wymaga konieczności postawienia innego pytania: czy można własne zdanie publikować na Facebooku nawet wtedy, gdy jest ono kłamstwem?
Amerykański prezydent próbuje wywrzeć wpływ na władze serwisu, który powinien walczyć z dezinformacją. Facebook broni się tym, że sam w sobie jest jedynie platformą wymiany informacji. Na jego niekorzyść wpływa fakt, iż ma on na swoim koncie sytuacje, kiedy to usuwał nieodpowiednie treści, co stanowi wystarczający argument dla oczekiwań Bidena.
Jak podkreśla George Friedman, „kłamstwo jednej osoby może stać się prawdą objawioną drugiej, nawet jeśli chodzi tu o prezydenta, a w medycynie niczego nie można być pewnym”.
W takim podejściu uwidacznia się duży problem Facebooka, którego władze chcą decydować o treściach publikowanych na portalu tylko w wybranych sytuacjach, najczęściej o charakterze biznesowym. Jeśli istnieje możliwość zysku lub zwiększenia swoich zasięgów, to Facebook decyduje się podejmować takie kroki - ocenia Friedman.
W czym tkwi sukces Facebooka?
Media społecznościowe stały się niezbędnym narzędziem wymiany informacji. Darmowy i powszechny dostęp sprawił, że cieszą się dużym zainteresowaniem. I właśnie tu kryje się ogromny potencjał zysku, ponieważ Facebook w dużej mierze utrzymuje się ze sprzedaży dostępu do serwisu reklamodawcom. W porównaniu do tradycyjnych mediów, takich jak radio czy telewizja, platforma Zuckerberga sprawia, że użytkownicy sami dla siebie stanowią ciekawą formę rozrywki i tym samym zachęcają kolejnych do zarejestrowania się na portalu.
W tym tkwi również kolejny problem, bo - zdaniem Friedmana - dzięki łatwemu dostępowi użytkownikiem Facebooka może zostać każdy - bez wyjątku. Nawet psychopaci, którzy chcą dzielić się swoimi myślami ze światem mają taką możliwość i będą mieli, dopóki nie będzie to niezgodne z prawem.
Amerykański rząd chciałby, aby Facebook zaczął kontrolować treści publikowane właśnie przez osoby, które takiego prawa wypowiedzi nie powinny mieć, co jest szczególnie widoczne w sporze wokół szczepionek. Użytkownicy, którzy wierzą w teorie spiskowe promowane w internecie są przeciwni szczepieniom, a w efekcie bardziej podatni na zakażenie koronawirusem. I to miał na myśli Joe Biden.
Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.