Armia i Służby
Zaskakujący obraz „cyberwojny”
Wojna w cyberprzestrzeni najczęściej kojarzona jest z uszkodzoną lub zniszczoną infrastrukturą krytyczną, zakłóceniami działania satelitów wojskowych i systemów wojskowych w wyniku zaawansowanych operacji hakerskich. Taki scenariusz przedstawia książka Petera Singera i Augusta Cole’sa zatytułowana „Ghost Fleet”. Okazuje się, że wizja potencjalnego konfliktu w środowisku wirtualnym może być diametralnie inna. Przykładowy scenariusz zademonstrowany został w raporcie Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych, w którym pokazano wpływ zakrojonych na szeroką skalę operacji dezinformujących na zdolność wojska do działania.
Raport poświęcony jest operacjom zaczepnym i zaskoczeniu na wojnie. Przedstawia kilka wybranych scenariuszy. Jeden z nich dotyczy działań w cyberprzestrzeni i wart jest uwagi, ponieważ może znacznie wpłynąć na działania taktyczne na polu bitwy. Scenariusz ten przedstawia hipotetyczny konflikt pomiędzy Chinami a Stanami Zjednoczonymi. Został przedstawiony amerykańskiemu sekretarzowi obrony, na którym zrobił duże wrażenie.
Hipotetyczny scenariusz zakłada szereg operacji dezinformujących wymierzonych w wojska Stanów Zjednoczonych. Marynarze 7 floty U.S. NAVY stacjonującej w Japonii budzą się rano i stwierdzają, że ich konta bankowe zostały całkowicie wyczyszczone. Oszczędności, środki na emeryturę czy na ratę kredytu wyparowały.
W tym samym czasie żołnierze piechoty morskiej stacjonujących na Okinawie zmagają się z olbrzymimi protestami mieszkańców wyspy. Rozpoczęły się one po umieszczeniu filmu na koncie youtube jednego ze stacjonujących żołnierzy. Materiał wideo przedstawiał pijanych żołnierzy piechoty morskiej gwałcących dwie japońskie nastolatki. Video okazało się jednak fałszywe. Wykryła to jednak dopiero analiza przeprowadzona przez ekspertów NSA, dodatkowo znaleziono dowody świadczące o tym, że konto żołnierza piechoty morskie zostało zhakowane. Wyjaśnienie tego japońskiego społeczeństwu i uspokojenie nastrojów nie było łatwe, a proces odbudowy reputacji okazał się długotrwały.
W tym samym czasie historia przeglądanych stron oficera dowodzącego bazą sił powietrznych Edwards Air Force Base została opublikowana na oficjalnym koncie Facebooka. Wynikało z nich, że dowódca ma dziwne skłonności do perwersyjnych zachowań. Pomimo to, że bronił się publicznie, że części z tych stron nie odwiedzał, to jednak przyznał się do oglądania kilku z nich, co negatywnie wpłynęło na zaufanie do niego. W Forcie Sill żołnierze skakali sobie do gardeł po tym jak otrzymali szereg informacji o szajce złodziei, do której miała należeć część z nich.
Podobnych wariacji dezinformacji paraliżujących działanie poszczególnych jednostek wojskowych jest mnóstwo. Raport wymienia żołnierzy piechoty morskiej, którzy otrzymali informacje o wzięciu kredytu na setki tysięcy dolarów, groźby na Twitterze adresowanych do ich bliskich. Intymne zdjęcia kobiet-żołnierzy były publikowane w Internecie, a starsi członkowie dostawali fałszywe informacje o wykryciu nowotworu podczas ich ostatnich badań.
Celem nie byli tylko szeregowi żołnierze, ale również dowództwo. W mediach społecznościowych pojawił się hashtag # PACOMMUSTGO oskarżający Dowódcę Floty Pacyfiku o molestowanie seksualne i domagający się jego ustąpienia.
W odpowiedzi na szereg incydentów, sekretarz obrony zadeklarował operacyjną pauzę i wydał polecenie wycofania się jednostek do czasu wyjaśnienia spraw.
Ruch ten został wykorzystany przez Chiny, które wysłały swoje konwencjonalne siły morskie na Morze Południowochińskie, wprowadzając strefę identyfikacyjną obrony powietrznej i morskiej oraz blokując Tajwan. Sekretarz obrony mógł skorzystać tylko z niewielkich sił morskich i powietrznych, które nie były w stanie zapobiec działaniom Państwa Środka. Rząd Tajwanu pozbawiony swojego głównego sojusznika skapitulował.
Przedstawiony scenariusz demonstrujący paraliż części amerykańskiego wojska poprzez użycie skradzionych danych osobowych oraz fałszywych informacji jest jak najbardziej realny i wykonalny. Warto przypomnieć, że chińscy hakerzy wielokrotnie łamali amerykańskie zabezpieczenia i wykradali olbrzymie ilości danych. W 2015 roku dokonali włamania do Office of Personnel Management, w którym to przechowywano informacje o pracownikach administracji federalnej, jak również członkach sił zbrojnych. Z pewnością to nie jedyne takie włamanie, a o części z nich cały czas nie wiemy. Czasem trudno jest też oszacować jakie dokładnie informacje zostały wykradzione. Zdaniem autora raportu liczba zebranych informacji pozwalałaby na fałszowanie historii transakcji finansowych, dokumentacji medycznej, włamania do skrzynki pocztowej czy kont w mediach społecznościowych. Nie ma skuteczniejszej metody niszczenia spójności organizacji niż szerzenie niezgody oraz braku zaufania. Oczywiście taka zakrojona na szeroką skalę kampania dezinformująca nie zatrzyma wojskowej odpowiedzi Stanów Zjednoczonych, ale znacznie ją spowolni oraz obniży morale wojska.