Reklama

Armia i Służby

USCYBERCOM: interwencja zagranicznych aktorów w wybory prezydenckie minimalna

Fot. U.S. Army Cyber Command/Flickr/Domena publiczna
Fot. U.S. Army Cyber Command/Flickr/Domena publiczna

Poziom ingerencji zagranicznych aktorów w wybory prezydenckie w 2020 roku jest minimalny - poinformował generał Paul Nakasone, szef USCYBERCOM i NSA. Dodał, że obie instytucje pozostają w gotowości.

Podczas jednej z nielicznych konferencji prasowych szef NSA powiedział, że  zaobserwowano niewielką aktywność zagranicznych aktorów, która wzbudzałaby zainteresowanie amerykańskiej społeczności wywiadowczej. Nakasone podkreślił, że służby są zadowolone ze swojej pracy. Jednocześnie zaznaczył jednak, że operacje prowadzone przez NSA i USCYBERCOM nie kończą się wraz z dniem głosowania, ale będą w dalszym ciągu trwały aż do oficjalnej certyfikacji głosów.

Generał odmówił podania szczegółowych informacji na temat prowadzonych przez jego podwładnych operacji, co jest czymś absolutnie naturalnym. Jedynie zasugerował, że Amerykanie byli w stanie wyśledzić irańską operację w ostatnim miesiącu, która polegała na wysyłaniu fałszywych email z groźbami do zwolenników Partii Demokratycznej. Teheran zaprzeczył, że ma cokolwiek wspólnego z tą kampanią.  

USCYBERCOM i NSA miały zaaregować na irańską operację własnymi działaniami w cyberprzestrzeni - poinformował jeden z oficerów wywiadu. Nie podano jednak żadnych szczegółowych operacji. Generał Nakasone powiedział tylko, że wspólnota wywiadowcza nie została zaskoczona działaniami Teheranu oraz, że znalazła ona skuteczny sposób na odstraszanie wrogów od ingerencji w procesy wyborcze. Warto przypomnieć, że w 2018 roku przed wyborami do Kongresu USCYBERCOM w ramach operacji znanej pod kryptonimem "Synthetic Theology" zakłóciło serwery należące do rosyjskiej fabryki trolli z siedzibą w Sankt Petersburgu. W ten sposób zamierzano uniknąć powtórki z 2016 roku. 

Omawiając  problem dezinformacji związanej z wyborami, Nakasone był najbardziej zmartwiony fałszywymi materiałami, który były rozpowszechnione w sposób skoordynowany przez zagraniczne i  krajowe grupy. Treści te wzywały głównie do przemocy wobec swoich oponentów politycznych. Próbowano również organizować protesty w tych samym miejscu i czasie tak, aby doszło do rozruchów i bijatyk. Przypominało to rosyjskie działania z 2016 roku. 

Jednocześnie generał Nakasone powiedział, że zdecydowana wygrana jednego z kandydatów zniechęci przeciwników do podejmowania prób ingerencji w proces wyborczy. Wiemy jednak, że różnica pomiędzy Joe Bidenem a Donaldem Trumpem będzie minimalna i dlatego można prognozować, iż będą podejmowane próby  kampanii informacyjnych podważających wyniki wyborów. 

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama