Reklama

Szacuje się, że liczebność wspomnianych sił CMF będzie docelowo wynosić 6200 amerykańskich operatorów wojskowych i cywilnych, rozdzielonych na 133 zespoły. Proces ich przygotowania oraz wyposażania w niezbędne zaplecze sprzętowe rozpoczął się już w 2013 r. Dotychczas Stany Zjednoczone mogą pochwalić się 3100 operatorami tego rodzaju, pochodzącymi z czterech rodzajów sił zbrojnych. Działają oni w już istniejących 58 zespołach. Jeszcze niedawno asystent Sekretarza Obrony Eric Rosenbach określał rolę CMF jako trójelementowy zbiór zadań, dotyczących zabezpieczenia, po pierwsze, samego Departamentu Obrony, po drugie sensu largo Stanów Zjednoczonych oraz działań prowadzonych na potrzeby poszczególnych dowództw bojowych. Analogicznie jak w przypadku sił konwencjonalnych, nowe formacje CMF mają posiadać zdolności do działań zarówno defensywnych, jak i ofensywnych.

Zgodnie z założeniami zaprezentowanymi przez asystenta Sekretarza Obron, 13 zespołów ma skupić się obronie Stanów Zjednoczonych i wykorzystywanej przez państwo infrastruktury krytycznej, podatnej na różnego rodzaju cyberzagrożenia. Kolejnych 68 zespołów ma odpowiadać bezpośrednio za ochronę samego Departamentu Obrony i jego sieci, będących na celowniku zagranicznych i amerykańskich hakerów. Ofensywną część stanowić będzie 27 zespołów, podporządkowanych na co dzień dowództwom bojowym. Zapleczem i wsparciem, szczególnie w sferze analityki, dla wspomnianych zespołów ma być kolejnych 25 drużyn.

Amerykanie podkreślają, że obecna rozbudowa potencjału do działań w zakresie cyberbezpieczeństwa jest odpowiedzią na bardzo realne zagrożenia, pojawiające się na świecie za sprawą zarówno państw, jak i aktorów niepaństwowych. Obejmują one coraz szersze spektrum wyzwań - od typowych ataków na sieci teleinformatyczne, aż po wyrafinowane przestępstwa polegające na mozolnej i niezauważalnej przez długi okres kradzieży tajnych informacji. Ma to szczególne znaczenie, gdyż - wykazały przesłuchania przedstawicieli Pentagonu przed komisją sił zbrojnych Izby Reprezentantów - obecna polityka w zakresie zabezpieczenia interesów Stanów Zjednoczonych w sferze cyberbezpieczeństwa nie jest do końca efektywna.

Zapytany o głównych państwowych rywali Stanów Zjednoczonych w sferze cyberaktywności, admirał Michael Rogers, dowodzący US Cyber Command, wskazał bezpośrednio na Chiny i Rosję. W Waszyngtonie od dawna panuje przekonanie, że do nowej formy międzynarodowej rywalizacji na płaszczyźnie cyberaktywności muszą być przygotowane nie tylko amerykańskie siły zbrojne, ale również całość instytucji federalnych. Brak skutecznej ochrony amerykańskich sieci informatycznych potwierdzają dotychczasowe skandale dotyczące kradzieży informacji z różnych państwowych baz danych, jak i wypływanie informacji z najważniejszych projektów rozwojowych i badawczych. Budowę potencjału CMF można więc traktować jako próbę szybkiego nadrobienia zaległości.

Reklama
Reklama

Komentarze