Polityka i prawo
Algorytmy polaryzujące to biznesplan Big Techów? „Żyjemy w strukturalnie zatrutej infosferze”
„Żyjemy w strukturalnie zatrutej infosferze, która jest efektem planu biznesowego Big Techu” – podkreślił prof. Andrzej Zybertowicz, doradca Prezydenta RP, podczas Cyber24Day. „Google, Facebook i inne koncerny wykorzystują algorytmy polaryzujące, bo dzięki konfliktowaniu ludzi, dzięki wysyłaniu niewiarygodnych, ale emocjonalnie angażujących informacji, zwiększa się ilość czasu spędzanego przed ekranami przez użytkowników. To jest świadomy, udokumentowany biznesplan” – zaznaczył.
Podczas panelu „Wyprzedzić zagrożenie – jak skutecznie informować obywateli o nowych cyberzagrożeniach” eksperci przedstawili krajobraz cyberzagrożeń, z jakim obecnie musimy się zmierzyć. Jako pierwszy w swojej wypowiedzi Przemysław Jaroszewski, kierownik CERT Polska, wskazał na trzy główne trendy w tym obszarze. Jednym z nich są fałszywe informacje umieszczane w social mediach, które poprzez sensacyjny wydźwięk skłaniają nas do interakcji. „Przykładem mogą być sensacje dotyczące COVID-19. Wszystkie mają jeden cel: skłonienie nas do wejścia na daną stronę, aby potwierdzić pełnoletniość. W rzeczywistości jednak w ten sposób dochodzi do kradzieży danych” – podkreślił przedstawiciel NASK-u.
W jego opinii drugim trendem są fałszywe oferty handlowe, np. w ramach OLX. Następnie ekspert wskazał na fikcyjne aplikacje mobilne, które w ostatnim czasie są masowo rozpowszechniane za pomocą SMS-ów. „Czytamy w nich, że mamy poddać się kwarantannie, dlatego musimy pobrać konkretną apkę, która tak naprawdę jest złośliwym oprogramowaniem, mogącym przejąć kontrolę nad naszym urządzeniem” – odwołał się do konkretnego przykładu Przemysław Jaroszewski.
Kierownik CERT Polska odniósł się również do zagrożeń dla biznesu i państwa. Jak zaznaczył, dla firm groźny jest ransomware – to tutaj najczęściej wektor ataku jest najbardziej techniczny. Z kolei w przypadku administracji ekspert zwrócił uwagę na kampanie phishingowe, co pokazały ostatnie wydarzenia z udziałem m.in. ministra Dworczyka. „To nie jest zagrożenie techniczne, lecz uderzające w nasze codzienne korzystanie z internetu” – zaznaczył.
To my jesteśmy najsłabszym ogniwem i w zasadzie ataki nie zmieniają się pod tym względem, że są coraz bardziej skomplikowane technicznie, lecz wręcz odwrotnie – wracamy do tego, co było 20-lat temu, do prowadzenia człowieka za rączkę.
Pandemia zmieniła krajobraz zagrożeń?
Pierwszą rzeczą w tym zakresie, na którą zwrócił uwagę Przemysław Jaroszewski było zwiększenie skali zjawiska w efekcie pandemii. Konieczność pracy zdalny, szkoła online i inne czynności w świecie cyber uległy znacznej popularyzacji. „Coraz więcej aktywności przenieśliśmy do sfery online, a więc siłą rzeczy jest więcej możliwości do ataku” – zaznaczył ekspert podczas Cyber24Day.
Przedstawiciel NASK-u odniósł się także do mechanizmu psychologicznego, który sprzyjał operacjom cyberprzestępczym. „W momencie wybuchu pandemii byliśmy zdezorientowani – zmieniały się wytyczne, informacje o chorobie itd. Sensacyjne przekazy o koronawirusie używali dla swoich celów cyberprzestępcy. Starali się wykorzystać to, że byliśmy przeładowani poznawczo a równocześnie niedoinformowani” – wyjaśnił.
TikTok i Telegram. Narzędzia napędzania dezinformacji?
Na inne cyberzagrożenie w ramach swojej wypowiedzi zwrócił Michał Marek, założyciel i dyrektor Fundacji Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa. Omówił trendy, jakie możemy obserwować w zakresie dezinformacji.
Jego zdaniem strona rosyjska silnie działa na rzecz lobbowania Telegramu. „Jest on popularny na Ukrainie i Rosja dąży do jego promowania jako źródła niezależnego, insiderskiego. Mamy do czynienia ze skonsolidowaną reklamą Telegrama” – zaznaczył ekspert. Jak dodał, taka sama sytuacja ma miejsce w Polsce, dlatego też powinniśmy na ten trend zwrócić szczególną uwagę. „Telegram to narzędzie, które prędzej czy później spopularyzuje się w naszym kraju” – zauważył.
Z analizy działań strony rosyjskiej na rynku informacyjnym Ukrainy wnioskuję, że to, co Rosja testuje tam, prędzej czy później testuje na rynku polskim. (…) Sieci społecznościowe i platformy są aktywnie wykorzystywane przez Kreml do prowadzenia operacji informacyjno-psychologicznych bezpośrednio przeciwko Polsce i innym krajom.
Sprawa nie dotyczy jednak tylko Telegrama. Michał Marek odniósł się również do roli TikToka, który jest aktywnie wykorzystywany przez zarówno Rosję, jak i Chiny do prowadzenia operacji informacyjnych.
Rosyjsko-chińska kooperacja
Kolejnym ważnym trendem, jaki zaobserwował dyrektor Fundacji Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa jest kooperacja rosyjsko-chińska w kwestii dezinformacji. Aby zobrazować cały problem, ekspert odwołał się do przykładu eskalacji napięć rosyjsko-ukraińskich. Wówczas chińskie portale zaczęły promować materiały, które wskazywały, że polska generuje zagrożenia poprzez m.in. sciąganie wojsk amerykańskich do regionu. „Co robili Rosjanie? Używali tych przekazów do legitymizowania swoich narracji” – wyjaśnił.
Z moich obserwacji wynika, że Polacy zdecydowanie bardziej pozytywnie patrzą na stronę chińską niż rosyjską, dlatego też nie zdziwiłbym się, gdyby w bliżej lub dalszej przyszłości Chińczycy rozbudowali w naszym kraju sieć swoich mediów, np. portale informacyjne, do publikacji przekazów rosyjskich.
„Żyjemy w strukturalnie zatrutej infosferze”
Do słów swoich poprzedników odniósł się prof. Andrzej Zybertowicz, doradca Prezydenta RP. Jego zdaniem współcześnie „żyjemy w strukturalnie zatrutej infosferze, która jest efektem planu biznesowego Big Techu”. Jego zdaniem algorytmy, wykorzystywane m.in. przez Google’a czy Facebooka, powodują większy przepływ dezinformacji, fake’ów i manipulacji niż informacji prawdziwych. Gdyby ktoś chciał się wyzwolić z tego stanu, to nie może, ponieważ w każdą aplikację „wpięte” są cyfrowe technologie uzależniające. W ten sposób powstało nowe środowisko, które domaga się naszej aktywności.
Big Tech wykorzystuje algorytmy polaryzujące, bo dzięki konfliktowaniu ludzi, dzięki wysyłaniu niewiarygodnych, ale emocjonalnie angażujących informacji, zwiększa się ilość czasu spędzanego przed ekranami przez użytkowników. To jest świadomy, udokumentowany biznesplan.
Według profesora efektem życia w przeciążeniu informacyjnym w strukturalnie zatrutej infosferze, od której nie możemy uciec – jest degradacja poznawcza i emocjonalna. Występuje ona nie tylko wśród zwykłych użytkowników, ale również ekspertów czy polityków. „Tracimy zdolność odróżnienia prawdy od fałszu, rzeczywistości od fikcji, rzeczy ważnych od nieważnych, pilnych od nie pilnych. W interesie Big Techu jest zamiana nas z gorliwych obywateli czy patriotów, w gorliwych konsumentów i gorliwych klikaczy” – wyjaśnił.
Rosyjska i chińska wojna informacyjna, to jedynie zmarszczka na oceanie dezinformacji wygenerowanej przez Big Tech.
„Boję się, że przegramy z reżimami autorytarnymi”
Problemem nie jest edukacja czy komunikacja strategiczna, lecz regulacja na poziomie Big Techów. Podczas Cyber24Day doradca prezydenta odniósł się do przykładu Chin, gdzie doszło do regulacji gigantów technologicznych. Zdaniem profesora rząd w Pekinie zauważył, że globalne koncerny wymykają się spod kontroli, co może doprowadzić do degradacji społeczeństwa i państwa, na wzór tego, co ma miejsce w USA.
Boję się, że przegramy w tym wyścigu z reżimami autorytarnymi, gdzie wspomniane rozwiązania mogą być szybciej i radykalniej wcielane w życie.
„Zakaz grania w gry, to próba powstrzymania procesu degradacji intelektualnej poprzez bodźce cyfrowe” – wskazał prof. Andrzej Zybertowicz. Jak dodał: „Jeśli Zachód nie znajdzie demokratycznej formy odpowiedzi na to posuniecie, to moja hipoteza jest taka: te kraje, które nie chronią swojej infosfery, zdolności intelektualnych i zdrowych relacji emocjonalnych, przegrają w ewolucyjnej grze geopolitycznej z innymi krajami”.
Czy możemy wyprzedzić cyberzagrożenia?
„Cyberataki to obecnie skonstruowane operacje, trwające miesiące, a nawet lata, przygotowane pod jedną, konkretną platformę, aby np. wykraść dane” – rozpoczął swoją wypowiedź Jakub Jagielak, dyrektor ds. rozwoju Cyber Security z grupy Atende. Jak zaznaczył: „Jeszcze kilka lat temu byliśmy na straconej pozycji, bo nie wiedzieliśmy, przed czym tak naprawdę mamy się bronić. Najpierw dochodziło do incydentu, a potem dopiero obrony. W tej chwili mamy narzędzia, które niwelują tę przewagę między potencjalnymi cyberprzestępcami a broniącymi się”.
Ekspert miał na myśli uczenie maszynowe i sztuczną inteligencję. Taka technologia może mieć zastosowanie, ponieważ atak jest pewnego rodzaju wzorcem – niektóre informacje powielają się, powtarzane są określone metody, taktyki itd. „Generalnie ślad będzie przypominał to, co w przeszłości wydarzyło się. W tym względzie uczenie maszynowe daje przewagę w obszarze możliwości wykrycia potencjalnego zagrożenia” – wskazał specjalista.
AI zaimplementowana w systemach komputerowych wyrównuje nasze szanse w starciu z cyberprzestpecami. Nie jesteśmy już o krok za nimi.
Cyberprzestępcy dysponują takim samym arsenałem
Z drugiej jednak strony ekspert zwrócił uwagę, że ta sama technologia jest również wykorzystywana przez cyberprzestępców, co generuje nowe wektory ataku. „To tak naprawdę zamknięte koło – my bronimy się, oni atakują” – zaznaczył Jakub Jagielak.
Z kolei Przemysław Jaroszewski z CERT Polska wskazał, że obecnie obserwowane są także ataki na samą sztuczną inteligencję. Podobnie jak człowiek, AI jest i będzie podatna na manipulacje informacjami, których się uczy. „To będzie nowa forma ataków” – ostrzega ekspert.
„Wojna sztucznych inteligencji po prostu” – skwitował prof. Andrzej Zybertowicz.
Ukraiński scenariusz w Polsce
Po incydencie z udziałem ministra Dworczyka oraz innych polskich polityków doszło do „izolacji” komunikacyjnej z szeroko rozumianą opinią publiczną. Czy to dobre rozwiązanie? A może należało przyjąć bardziej otwarty model informowania społeczeństwa?
„Jeśli przyjmiemy linię otwartej – z punktu widzenia mediów właściwej – komunikacji, to zagramy melodię obmyśloną na Wschodzie. A w momencie przyjęcia kropelkowej komunikacji utrudniono realizację tego typu działań” – zaznaczył prof. Andrzej Zybertowicz podczas Cyber24Day. Jak dodał, nawet najbardziej szczere odpowiedzi, otwarta komunikacja w przypadku co chwilę ujawnianych informacji czy maili – prowadziłyby do jeszcze większego chaosu i możliwości spekulacji. „W ogóle opinia publiczna wówczas by tego lepiej nie rozumiała” – podkreślił.
Z kolei Michał Marek wskazał, że podobne incydenty, jak ten z udziałem ministra Dworczyka, miały miejsce na Ukrainie w 2019 roku. Wówczas działania wymierzono w prezydenta tego kraju Petro Poroszenkę. Jednak u naszego wschodniego sąsiada operacja Rosji nie przyniosła skutku. Dlaczego?
„Media przestały o niej pisać. Nie oceniam, czy to dobrze czy źle, słuszne czy niesłuszne. Fakt był jeden: media całkowicie przestały pisać o tej kampanii, ponieważ najprawdopodobniej zostały opłacone” – tłumaczył ekspert. Co więcej – jak zaznaczył Michał Marek – Rosjanie działają przez tyle na Ukrainie, prowadzą tyle operacji, że dla ukraińskich mediów kampanie Kremla nie wydają się interesujące.
Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.