Reklama

Polityka i prawo

Riposta chińskiego rządu: czarna lista amerykańskich firm czeka na publikację

fot. pxhere.com
fot. pxhere.com

Chiny przyspieszyły prace nad stworzeniem listę „nierzetelnych” amerykańskich firm. To odpowiedź na restrykcje nałożone przez Donalda Trumpa m.in. na TikToka. Obserwatorzy przewidują jednak, że zostanie ona opublikowana  dopiero po wyborach prezydenckich w USA.

Jak donosi dziennik "The Wall Street Journal", powołując się na źródła, Beijing co prawda przyspieszył prace nad tworzeniem czarnej listy amerykańskich firm, które nie cieszą się zaufaniem władz i na które zostaną nałożone restrykcje, ale nadal nie podjął decyzji co do daty jej publikacji. Jak ujawniają informatorzy gazety, nie chcąc zaogniać stosunków z USA, Chiny mogą udostępnić spis dopiero po listopadowych wyborach prezydenckich w tym kraju. Tym bardziej, że w przypadku wygranej Joego Bidena, Beijing ma nadzieję na poprawę relacji, także handlowych, ze Stanami Zjednoczonymi.

Chiny po raz pierwszy zapowiedziały stworzenie czarnej listy amerykańskich spółek w maju ub.r., krótko po tym, jak Stany Zjednoczone odsunęły chiński koncern Huawei od korzystania z amerykańskich części i technologii. Sytuacja zaogniła się, kiedy prezydent Trump nałożył restrykcje na należący do chińskiego koncernu ByteDance serwis TikTok oraz popularny w ChRL i wśród chińskiej diaspory komunikator WeChat, którego właścicielem jest Tencent.

Beijing nie chce zdradzić, jakie przedsiębiorstwa mogą znaleźć się na liście. Wiadomo jednak, że nad spisem pracuje kilka agencji rządowych, w tym m.in. ministerstwo handlu, urząd ds. cyberbezpieczeństwa i urząd antymonopolowy.

Amerykańskie firmy i przedsiębiorcy, którzy trafią na chińską "czarną listę", otrzymają zakaz prowadzenia transakcji handlowych z ChRL - zarówno zakupu, jak i sprzedaży - oraz zakaz inwestowania w kraju. Zdaniem informatorów, jeszcze przed stworzeniem listy urzędnicy dokładnie przeanalizowali, w jakim stopniu chińskie firmy technologiczne uzależnione są od amerykańskich dostawców.

Ekonomiści zauważają, że niektóre amerykańskie firmy działające w Chinach już ponoszą konsekwencje działań amerykańskiej administracji. Przykładowo koncern teleinformatyczny Cisco Systems, rywalizujący z Huawei, już stracił kilka intratnych kontraktów, w tym na dostawę sprzętu dla chińskich operatorów sieci komórkowych, a firma DuPont odsunięta została od przetargów, m.in. na usługi dla Huawei. 

Źródło:PAP
Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama