Otrucie przez rosyjskie służby specjalne Siergieja Skripala uruchomiło falę prasowych spekulacji o możliwych krokach odwetowych, które może podjąć rzad brytyjskich. Jak w przypadku każdego napięcia politycznego pojawiły się również informacje o możliwym cyberataku Wielkiej Brytanii na rosyjską infrastrukturę. Możliwość realizacji tego scenariusza jest jednak niewielka.
Okoliczności otrucia
Siergiej Skripal przez lata był podwójnym agentem. Pracował dla rosyjskiego wywiadu wojskowego (Główny Zarząd Wywiadowczy, GRU), a jednocześnie dla brytyjskiego wywiadu zagranicznego MI6. Skazany w Rosji za zdradę znalazł się w Wielkiej Brytanii dzięki programowi wymiany szpiegów.
Jego próba otrucia miała miejsce 4 marca br. Siergiej Skripal (66 lat) wraz ze swoją córką Julią (33 lata) udali się z domu na cmentarz, na którym złożyli kwiaty na grobach małżonki i syna Skripala. Stamtąd udali się do restauracji, a następnie do pubu, w którym pojawiły się pierwsze objawy zatrucia.
Premier Wielkiej Brytanii Theresa May postawiła Rosji ultimatum, którego państwo to nie wypełniło. W rezultacie wydalono 23 dyplomatów, rodzina królewska i politycy zbojkotują Mundial w Rosji. Zapowiedziano również szereg innych retorsji m.in. zwiększenie kontroli przylatujących Rosjan itp. W opinii ekspertów środki te są niewystarczające, a jedną z rozważanych opcji jest cyberatak skierowany na rosyjską infrastrukturę. Według gazety The Times, ten scenariusz miałby być rozważany na posiedzeniu rządu oraz w brytyjskim parlamencie.
Zdolności
Wielka Brytania posiada jeden z najbardziej rozbudowanych potencjałów w cyberprzestrzeni na świecie. Potwierdził to były szef GCQH Robert Hannigan w wywiadzie dla Sky News. Należy też do grona państw, które oficjalnie przyznały się do posiadania zdolności ofensywnych w cyberprzestrzeni. Pomimo ostatnich cięć budżetowych w wydatkach na armię i służby, środki finansowe na cyberbezpieczeństwo były stale zwiększane. GCHQ, która odpowiada za SIGINT i operacje w cyberprzestrzeni, mogłaby być odpowiedzialna za działania wymierzone w Rosję. Ponadto Brytyjczycy posiadają specjalną jednostkę współtworzoną przez GCHQ i Ministerstwo Obrony, której celem jest właśnie przeprowadzenie operacji ofensywnych operacji w cyberprzestrzeni. Wcześniej prowadziła ona działania wymierzone w ISIS.
Wielka Brytania blisko współpracuje w ramach sojuszu pięciorga oczu ze Stanami Zjednoczonymi, Kanadą, Australią i Nową Zelandią. W szczególności znamienne jest wspólne prowadzenie operacji przez GCHQ z amerykańską NSA, co potwierdziły dokumenty ujawnione przez Edwarda Snowdena. Wynika z nich, że Brytyjczycy byli nawet bardziej agresywni w swoich działaniach. Tak bliska współpraca z NSA powoduje, że przy potencjalnym ataku Brytyjczycy mogliby wykorzystać narzędzia i infrastrukturę Amerykanów, przykładowo posiadane przez nich zero day exploity.
Potencjalne cele
Wśród potencjalnych obiektów, które mogłyby stać się celem cyberataku wymienia się fabrykę trolli w Sankt Petersburgu oraz inne instytucje odpowiedzialne za rozpowszechnianie propagandy w internecie. Kolejną możliwością jest wykradzenie kompromitujących informacji i następnie ich publikacja, na podobieństwo Panama Papers. Edward Lucas na łamach The Times sugeruje, że następnym etapem takiej operacji mogłoby być ujawnienie informacji o kartach kredytowych rosyjskich polityków, co pokazałoby skalę ich korupcji. Problem, w tym że taka operacja nie ma głębszego sensu. O prawdziwej twarzy Rosji na świecie nie trzeba nikogo przekonywać, a do samych Rosjan informacje te nie przedostaną się i nie wpłyną na kurs polityczny tego kraju
Cyberatak mało prawdopodobny
Szanse na wykorzystanie przez Wielką Brytanię swojego arsenału w cyberprzestrzeni do przeprowadzenia ataku są jednak niewielkie. Po pierwsze, premier Wielkiej Brytanii potrzebuje spektakularnej, widowiskowej odpowiedzi, która zostanie zauważona zarówno przez Rosję jak i brytyjskich wyborców. Cyberataki nie gwarantują takiego sukcesu. Przecież chwilowe wyłączenie prądu w miastach jak to miało miejsce na Ukrainie czy zniszczenie wirówek do wzbogacania uranu jak w Iranie z pewnością nie spełniają tego kryterium. Witold Jurasz w swoim tekście dla Onetu porównał sytuację premier May do kryzysu falklandzkiego z 1982 roku, przed którym stanęła Margaret Thatcher. Sytuacja polityczna obu z nich była podobna i obie potrzebowały spektakularnego sukcesu. Wizerunkowo, cyberatak z pewnością nie może równać się wysłaniem flotylli okrętów na czele z lotniskowcami czy zdobyciem Portu Stanley przez komandosów SAS.
Drugim powodem dla którego atak jest mało prawdopodobny to kwestia prowadzenia działań w cyberprzestrzeni przez państwa zachodnie, które skupiają się na cichych operacjach, głównie szpiegowskich, ukierunkowanych na zdobycie danych. Nawet ogłoszone publicznie działania ofensywne podjęte przeciwko ISIS nie zostały szczegółowo opisane. Zakładając, że brytyjskie GCQH spenetrowała lub może cały czas penetruje rosyjskie sieci i systemy teleinformatyczne, przejście od szpiegowania i pozyskiwania informacji do ich niszczenia naraża na wykrycie i w długim okresie czasu może przynieść mniejsze korzyści niż potencjalny destrukcyjny atak, ponieważ Wielka Brytania utraciła by cenne źródło wywiadowcze.
Trzecia kwestia dotyczy prawa międzynarodowego, proporcjonalności odpowiedzi i ryzyka eskalacji. Po raz pierwszy doszłoby do sytuacji, w której dwa państwa o zbliżonym potencjale w cyberprzestrzeni mogłyby rozpocząć konfrontację w tym środowisku. Biorąc pod uwagę, że Wielka Brytania ale również Rosja jest istotnym elementem zglobalizowanego świata, ucierpiała by infrastruktura cywilna oraz inne państwa. Należy też pamiętać, że z pewnością rosyjskie ataki odwetowe dotknęłyby angielskie City, w którym biznes prowadzi cały świat. Co ciekawe w ten sposób Rosjanie mogliby zaszkodzić sobie, ponieważ City powszechnie uchodzi za jedną z największych pralni brudnych pieniędzy dla rosyjskich oligarchów i gangsterów.
W końcu istnieje jeszcze element propagandowy, na który zwrócił uwagę dr Adam Lelonek czyli wykorzystanie potencjalnych cyberataków jako narzędzia w wojnie informacyjnej prowadzonej przez Rosję. Łatwo wyobrazić sobie sytuację, że o awarię w rosyjskiej elektrowni atomowej, katastrofę czy braki w dostawie energii elektrycznej zostaje oskarżona Wielka Brytania. Rosjanie publicznie przypisują atrybucję Brytyjczykom bez przedstawienia konkretnych dowodów, co niestety miało już wcześniej miejsce, kiedy Amerykanie oskarżali inne kraje o podobne agresywne działania. Następnie Rosja ma możliwość przeprowadzenia – w jej mniemaniu, uzasadnionego kontrataku, ale może również kontynuować operacje informacyjne czy psychologiczne opisane przez doktora Adama Lelonka w tym tekście: Zamach na Skripala: złamanie reguł cywilizowanego świata i nowe operacje psychologiczne [KOMENTARZ]
Podsumowując, wydaje się mało prawdopodobne, żeby Brytyjczycy wykorzystali cyberataki do destrukcyjnych działań skierowanych przeciwko Federacji Rosyjskiej. Grozi to ryzykiem eskalacji, która trudno sobie wyobrazić, nie poprawi wizerunku premier Theresy May oraz może narazić operacje szpiegowskie Wielkiej Brytanii w Rosji.