Polityka i prawo
Sytuacja z ePUAP pokazuje problemy cyfryzacji w Polsce
W związku z informacjami o osobach, które składały elektroniczne wnioski o wpis do rejestru wyborców i nie mogły ostatecznie zagłosować, Ministerstwo Cyfryzacji informuje, że powodem takiej sytuacji nie była ani platforma ePUAP, ani źle działający elektroniczny wniosek. O powody należy zaś pytać organy poszczególnych gmin – pisze w swoim komunikacie Ministerstwo Cyfryzacji. Po złożeniu wniosku to one wydają bowiem decyzje o wpisie. Niestety to kolejny przykład problemów z cyfryzacją w Polsce, na której cierpią zwykli obywatele.
Osoby, które mieszkają w innej gminie niż ta, w której są zameldowane mogą uzyskać wpis do rejestru wyborców w miejscu swojego zamieszkania. Wniosek o taki wpis mogą złożyć osobiście, udając się do danego urzędu gminy, ale mogą to zrobić również drogą elektroniczną. Przed wyborami samorządowymi z możliwości takiej skorzystało ponad 46 tys. Obywateli – czytamy na stronie Ministerstwa Cyfryzacji.
Warto jednak pamiętać, że złożenie wniosku elektronicznego nie oznacza automatycznie uzyskania wpisu do rejestru wyborców. Decyzję o wpisie podejmują bowiem organy danej gminy, a nie Ministerstwo Cyfryzacji i to one wydają w tej sprawie decyzję. Procedura przewiduje tu, że mają na to trzy dni – czytamy w komunikacie Ministerstwa.
Jest nam przykro i jesteśmy zaskoczeni informacjami o tym, że niektóre osoby, które składały wnioski elektronicznie nie mogły ostatecznie zagłosować. Ale o powody tego należy pytać dany urząd gminy. To nie Ministerstwo Cyfryzacji wydaje bowiem decyzje o wpisie, a właśnie organy gmin. Powodów takiej sytuacji może być wiele, jednak z pewnością żadnym z nich nie jest wadliwa e-usługa, czy też platforma ePUAP”
Minister cyfryzacji Marek Zagórski powiedział, że ePUAP to system, który obsługuje dziennie nawet 40 tys. Spraw i działa on prawidłowo. Samorządy system ePUAP i różne wnioski płynące tą drogą obsługują codziennie. Usługa, o której dziś mówimy nie powinna być dla gmin żadnym zaskoczeniem. 10 września uruchomiliśmy usługę dopisania do rejestru i do wczoraj nie mieliśmy żadnego sygnału ze strony gmin, że jest jakiś problem z tą usługą. Problem nie był ze składaniem wniosków, a z wydawaniem decyzji – dodał minister.
Formularz elektronicznego wniosku spełnia wymagania stawiane przez Kodeks Wyborczy, a zakres danych w nim zawartych był konsultowany z Krajowym Biurem Wyborczym. Prawo wyborcze jednoznacznie precyzuje, jakie dokumenty dołącza się do wniosku. Jest to skan dokumentu stwierdzającego tożsamość oraz deklaracja, w której wnioskodawca podaje swoje obywatelstwo oraz adres stałego zamieszkania. Elektroniczny wniosek takie informacje zawiera – informuje na swojej stronie Ministerstwo.
Marek Zagórski dodał, że usługa nie mogła być zbudowana inaczej niż w oparciu o obowiązujące przepisy. Wniosek składa się do właściwego organu i musi on zawierać dane oraz dwa załączniku: skan dowodu oraz deklarację. Te załączniki były w naszym formularzu. Możliwość dopisania się do rejestru online funkcjonuje od 2015 roku. Usługa musi być zgodna z obowiązującymi przepisami, a te nie zakładają dodawania załączników innych niż skan dowodu na etapie składania samego wniosku.
Okazuje, się jednak, że użytkownicy nie zostali poinformowani o konieczności dołączenia skanu umowy najmu. Była tylko informacja o tym, że mają oni dołączyć skan dowodu.
Należy przy tym zwrócić uwagę, że organ wydający decyzję o wpisie do rejestru wyborców ma na to 3 dni, a decyzję o ewentualnej odmowie powinien niezwłocznie doręczyć wnioskodawcy wraz uzasadnieniem. Informacja na ten temat znajduje się w opisie elektronicznego wniosku o wpis do rejestru wyborców.
Wnioski złożone do urzędu muszą być rozpatrzone w ciągu 3 dni – musi być wydana decyzja. Może być ona pozytywna, ale również odmowa. Przepis art. 20 mówi o tym, że decyzję dostarcza się niezwłocznie. Nie ma katalogu zamkniętego dokumentów, na podstawie których gminy mogą weryfikować wnioski o dopisanie do rejestru. Nie wszystkie gminy w ogóle żądają jakichkolwiek dokumentów
Formularz był konsultowany z Państwową Komisję Wyborcza i stanowisko było jednoznaczne: dołączamy tylko to, co wymagane jest przepisami. Każdy inny załącznik mógłby być traktowany jako dane nadmiarowe – dodał minister.
Podsumowując całą sprawę, Marek Zagórski powiedział, że zawiódł element organizacyjny w samych gminach, bo wnioski do gmin wpływały poprawnie. Niemniej z tej lekcji musimy wyciągnąć wnioski i zastanowić się jak to poprawić.
Była ministra cyfryzacji Anna Streżyńska w rozmowie z Onetem przyznała, że jest zaskoczona sytuację i powiedziała, że problemy z ePUPAem wynikają z braku wizji na cyfryzację państwa. Jej zdaniem nie zostało jasno stwierdzone, czego się powinno wymagać od obywatela. Streżyńska podsumowała, że w nowoczesnym kraju taka sytuacja nie powinna mieć miejsca.
Na Twitterze Anna Streżyńska napisała również, że to bardzo dobry moment na dyskusję dot. nowoczesnych rozwiązań e-tożsamości i uwierzytelniania opartych na współpracy systemów prywatnych i państwowych oraz rozproszonej bazie.
Kłopoty z ePUPAem niezależnie od tego kto zawinił: Ministerstwo Cyfryzacji czy gmina, pokazują duże problemy z cyfryzacją państwa oraz niejasną politykę komunikacyjną. Cierpią na tym przede wszystkim obywatele, którzy w ten sposób zostali pozbawieni swojego podstawowego prawa w demokratycznym państwie. Niestety to kolejna duża wpadka z elektronicznymi systemami państwowymi. Jest ona szczególnie bolesna, że dotyczy elementarnego elementu każdej demokracji, czyli wyborów. Biorąc pod uwagę bardzo napiętą sytuację polityczą w Polsce oraz wszechobecne zagrożenie dla bezpieczeństwa wyborów, łatwo sobie wyobrazić, ze podobna sytuacja może stać się kołem zamachowym dla wszystkich zwolenników teorii o chęci sfałszowania wyborów. Dlatego przed kolejnymi wyborami, w szczelności parlamentarnym i prezydenckim należy wyciągnąć wnioski, żeby podobna sytuacja się nigdy nie powtórzyła.
AK/MC
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany