Były szef chińskiego biura ds. cyberbezpieczeństwa Lu Wei, nazywany przez prasę „carem internetu”, stanął w piątek przed sądem w mieście Ningbo – poinformowały państwowe media. Jest oskarżony o przyjęcie 32 mln juanów (4,6 mln USD) łapówek.
Według państwowej telewizji CCTV Lu przyznał się do zarzucanych mu przestępstw i wyraził skruchę.
U szczytu kariery Lu był kierownikiem i publiczną twarzą drakońskiej cenzury sieci w najludniejszym kraju świata. Spotykał się z międzynarodowymi tuzami branży internetowej, w tym z założycielem Facebooka Markiem Zuckerbergiem i dyrektorem Apple’a Timem Cookiem. W 2015 roku magazyn "Time" umieścił Lu wśród 100 najbardziej wpływowych ludzi świata.
Jego kariera runęła jednak w listopadzie 2017 roku, gdy komisja dyscyplinarna ogłosiła, że podejrzewa się go o "poważne naruszenia dyscypliny", jak zwykle eufemistycznie określa się w ChRL korupcję. Lu uznawany jest za "pierwszego tygrysa" złapanego w sieci wielkiej kampanii antykorupcyjnej, w ramach której władze zapowiedziały łapanie "tygrysów i much", czyli łapówkarzy dużego i małego kalibru.
Byłemu dygnitarzowi zarzucano wykorzystywanie stanowiska dla korzyści osób trzecich oraz nielegalne przyjęcie "olbrzymich sum". Według aktu oskarżenia Lu dopuścił się tych przestępstw, gdy pracował w państwowej chińskiej agencji informacyjnej Xinhua, w lokalnym rządzie Pekinu, w urzędzie ds. cyberprzestrzeni oraz w centralnym wydziale propagandy Komunistycznej Partii Chin (KPCh).
W Chinach mieszka ok. 700 mln użytkowników internetu, który podlega tam surowej cenzurze. Komunistyczne władze usuwają z sieci wszelkie treści uznawane za groźne dla stabilności społecznej lub niezgodne z "kluczowymi wartościami socjalistycznymi". Kontrola ideologiczna nasiliła się pod rządami prezydenta Xi Jinpinga, który kieruje KPCh od października 2012 roku.
Prowadzona przez władze wielka kampania antykorupcyjna zyskuje wprawdzie aprobatę chińskiego społeczeństwa, ale zdaniem krytyków służy również prezydentowi do usuwania przeciwników politycznych i konsolidacji władzy w jego rękach. Po marcowej nowelizacji konstytucji Xi może pełnić funkcję prezydenta kraju bez ograniczeń czasowych.
Jednym z najnowszych przykładów kampanii antykorupcyjnej jest sprawa byłego szefa Interpolu Menga Hongweia. Został on zatrzymany przez chińskie władze w ubiegłym miesiącu, gdy przyleciał do Chin z Francji; był wówczas prezesem tej międzynarodowej organizacji policyjnej. Ministerstwo bezpieczeństwa publicznego ChRL, w którym Meng wciąż jest formalnie wiceministrem, ogłosiło później, że podejrzewa się go o przyjmowanie łapówek.
Xinhua niedawno informowała również o wydaleniu z partii dwóch wpływowych niegdyś generałów, a zarazem byłych członków sterującej chińską armią Centralnej Komisji Wojskowej. Jeden z nich odebrał sobie życie w czasie dochodzenia, a drugi stanie przed sądem wojskowym.