Polityka i prawo
Rosja naciska na Facebooka i Twittera. 9 miesięcy na zastosowanie się do prawa
Jak informuje agencja Reutera, powołując się na szefa Roskomnadzoru, Twitter oraz Facebook muszą zastosować się do regulacji, które nakładają na platformy mediów społecznościowych obowiązek, aby dane rosyjskich użytkowników były przechowywane na serwerach w Rosji. Firmy mają 9 miesięcy na realizację przepisów prawa.
Aleksander Żarow wyraził zarazem nadzieję, że nie dojdzie do zablokowania Facebooka i Twittera przez Rosję.
Roskomnadzor informował o sporządzeniu protokołów o popełnieniu wykroczeń administracyjnych przez serwisy społecznościowe jeszcze w lutym. Według rosyjskiego regulatora amerykańskie firmy nie przedstawiły informacji o lokalizacji na terytorium Rosji danych swoich rosyjskich użytkowników. W kwietniu moskiewski sąd nałożył z tego powodu na Facebooka i Twittera grzywny w wysokości 3 tys. rubli (ok. 47 dolarów).
Rosja przyjęła ustawę o lokalizacji danych osobowych w 2015 r. W jej myśl każda firma udostępniająca swoje usługi obywatelom Federacji Rosyjskiej powinna zapewniać rejestrowanie, gromadzenie i przechowywanie ich danych osobowych na serwerach znajdujących się na terytorium tego kraju. Reuters podkreśla, że podstawowym instrumentem egzekwowania tego prawa dostępnym Moskwie są grzywny, przy czym ich maksymalna wysokość to 5 tys. rubli (ok. 78 dolarów). Władze mogą także blokować usługi internetowe, jednak - jak wskazuje agencja - wiąże się to z wieloma trudnościami technicznymi.
Według agencji TASS Żarow powiedział we wtorek dziennikarzom, że uważa za konieczne wprowadzenie wysokich kar pieniężnych. Jego zdaniem Roskomandor powinien mieć możliwość zastosowania takich kar jako alternatywy dla stosowania blokady. Według szefa urzędu skłoniłoby to platformy społecznościowe do podporządkowania się rosyjskiemu prawu bez szkodzenia ich użytkownikom.
Jak podał TASS, Żarow zapowiedział ponadto, że Roskomnadzor będzie również domagał się dostosowania do przepisów przez Google i eliminowania przez wyszukiwarkę tej firmy 100 proc. oficjalnie zakazanych treści. Jak dodał, amerykańska firma obecnie filtruje 75-80 proc. z nich. W grudniu ubiegłego roku Roskomnadzor nałożył na koncern z Mountain View grzywnę w wysokości 500 tys. rubli (ok. 7,5 tys. dolarów), uznawszy, że wyszukiwarka Google nie została podłączona do federalnego systemu informacyjnego (FGIS).
W lutym media poinformowały, że Google rozpoczęło w Rosji usuwanie z wyników wyszukiwania linków do zabronionych w tym kraju stron internetowych. Cytowane wtedy źródło zbliżone do amerykańskiego koncernu potwierdziło, że z wyników wyszukiwania eliminowana jest część linków, ale nie dzieje się to automatycznie, a firma sprawdza, na jakich podstawach dana strona internetowa została uznana za zakazaną.
Na mocy przepisów z 2017 roku działające w Rosji wyszukiwarki internetowe powinny usuwać z wyników odsyłacze do wszystkich stron z prowadzonego przez Roskomnadzor wykazu. Znajdują się wśród nich m.in. serwisy pirackie i gry hazardowe bez licencji, a także strony propagujące ekstremizm, narkotyki oraz nakłaniające do samobójstwa. Lista zawiera jednak również witryny zakazane z powodów politycznych, np. serwisy ukraińskie.
SZP/PAP