Reklama

Polityka i prawo

Przeglądarka Chrome skanuje pliki na komputerach w poszukiwaniu wirusów

Fot. Axendo/Wikipedia Commons/
Fot. Axendo/Wikipedia Commons/

Przeglądarka Chrome skanuje pliki na komputerach swoich użytkowników w poszukiwaniu wirusów - wykryła badaczka cyberbezpieczeństwa, Kelly Shortridge, która poinformowała o tym na Twitterze. Wpis wzbudził panikę internautów - poinformował serwis Motherboard.

Jak ocenia Motherboard, nerwowe reakcje na fakt, o którym poinformowała Shortridge, są całkowicie niepotrzebne.

Skanowanie przez przeglądarkę plików lokalnie zapisanych na komputerze użytkownika, działa wyłącznie w systemie operacyjnym Windows i nie jest niczym innym, niż nową funkcją bezpieczeństwa, którą Google wbudowało w swoją przeglądarkę - obecnie najpopularniejszą na rynku. Twórcy Chrome już wcześniej obiecywali, że program będzie umożliwiał "bezpieczniejsze" i "czystsze" przeglądanie internetu na Windowsie, również poprzez wbudowanie w przeglądarkę "podstawowych funkcji oprogramowania antywirusowego".

Funkcja, którą opisała Shortridge, to w istocie ulepszone narzędzie znane jako "Chrome Cleanup Tool", wykorzystujące kod oprogramowania antywirusowego dostarczanego przez firmę ESET.

W praktyce, przeglądarka Chrome działająca w systemie Windows skanuje pliki zapisane na komputerze w poszukiwaniu złośliwego oprogramowania, którego działanie nastawione jest na zaburzenie funkcjonalności przeglądarki. Jeśli znajdzie podejrzane pliki, wysyła informacje o nich na serwer, który zawiera próbki wirusów, a także przekazuje niektóre dane o komputerze użytkownika do Google (z tej funkcji każdy może zrezygnować w ustawieniach przeglądarki). Następnie prosi użytkownika o pozwolenie na usunięcie podejrzanych plików.

W obecnym klimacie podejrzliwości względem praktyk ochrony danych, naprawdę zaszokowało mnie, że Google udostępniło tę funkcję bez szerszego informowania o tym i udostępnienia szczegółowej dokumentacji, nawet po to, by zapobiec różnego rodzaju spekulacjom. Oczywiste jest, że intencje Google są zorientowane na podwyższenie bezpieczeństwa, ale brak wyrażonej wprost zgody użytkowników i należytej przejrzystości zdaje się naruszać stworzone przez firmę kryteria oprogramowania przyjaznego użytkownikom

Kelly Shortridge  - badaczka cyberbezpieczeństwa

Źródło:PAP
Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama