Polityka i prawo
Opozycja w Mjanmie inwigiliowana zachodnią technologią
Wojskowi, którzy stoją za przeprowadzaniem zamachu stanu w Mjanmie wykorzystali zaawansowaną technologię do szpiegowania przeciwników politycznych. Generałowie używali drony izraelskiej produkcji, które prowadziły stałą obserwację, oprogramowanie do hakowania smartfonów produkcji europejskiej oraz amerykańskie narzędzia do infekowania komputerów i pobierania z nich danych.
Technologia pomogła część społeczności w Mjanmie wyjść z wieloletniej izolacji i rozpocząć proces integracji z zewnętrznym światem. Miała również ułatwić walkę z przestępczością organom ścigania, które zakupiły urządzenia inwigilujące oraz śledzące.
The New York Times informuje jednak, że wojskowi wykorzystali czas, kiedy zdjęto sankcje z Mjanmy do zakupy oprogramowania szpiegowskiego. Amerykański dziennik twierdzi, że przedstawiciele armii użyli tego typu technologię do szpiegowania głównych przeciwników politycznych, biorąc przykład z Chin, Arabii Saudyjskiej czy Meksyku, które w podobny sposób traktowały opozycjonistów. W Mjanmie nowoczesna rozwiązania pomagały wojskowym w brutalnym tłumieniu protestujących.
Dzięki zakupionemu oprogramowaniu za dziesiątki milionów dolarów można było zainfekować urządzenia końcowe, śledzić miejsce przebywania osób oraz podsłuchiwać ich rozmowy. Siły wojskowe były również w stanie ustalić miejsca zamieszkania osób, które publikowały posty w mediach społecznościowych, dzięki wykorzystaniu nowoczesnej technologii śledzącej. Władze w Mjanmie miały także zakupić oprogramowanie śledcze MacQuisition umożliwiające wydobywanie danych z komputerów Apple, które zostało stworzone przez amerykańską firmę, specjalizującą się w produkcji narzędzi służących do infiltracji oraz pozyskiwania informacji nawet z zaszyfrowanych urządzeń. W oficjalnym rządowym budżecie zakupy te były opisane jako technologia do walki z praniem brudnych pieniędzy czy śledztwem w sprawie cyberprzestępczości.
Technologia umożliwiająca śledzenie w dużej mierze została dostarczona przez Chiny i Rosję, które nie mają żadnych ograniczeń w sprzedawaniu tego typu produktów państwom autorytarnym. Jednak na liście zakupów znalazły się również rozwiązania zachodnich spółek, które o stanie 5 lat w Mjanmie postrzegały jako nowe polityczne otwarcie i próby budowania demokracji.
Teoretycznie zachodnie korporacje w swoich zasadach mają zapisy zakazujące sprzedaży technologii tam, gdzie możne ona być wykorzystywana do łamania praw człowieka. Liczne przypadki z przeszłości pokazały jednak, że przedsiębiorstwa się do nich nie stosują. Najlepszym przykładem jest tu izraelska firma NSO Group, producent osławionego oprogramowania Pegasusa, która twierdziła, że nie sprzedaje swoich produktów do państw autorytarnych. Okazało się to jednak kłamstwem i oprogramowanie zostało znalezione w wielu państwach arabskich, które z pewnością za modelowe demokracje nie uchodzą.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany