Reklama

Polityka i prawo

Niektóre fake newsy w Polsce są "poza zakresem zainteresowania prawa karnego"?

fot. pixnio.com / Domena publiczna
fot. pixnio.com / Domena publiczna

Jak walczyć z fake newsami? Pyta autor raportu „Prawnokarne sposoby walki z fake newsami”. Jak wskazuje w swojej analizie stanu prawnego w Polsce, osoby produkujące czasami nawet najbardziej obrzydliwe fake newsy, jak np. deep porn, mogą pozostać bezkarne. „Niektóre szkodliwe fake newsy są poza zakresem zainteresowania prawa karnego” – wskazuje autor.

„Fake newsy, w tym deepfake, są obecnie w Polsce częściowo karalne” stwierdza Kamil Mamak, doktor nauk prawnych i autor raportu. Wskazuje on jednocześnie, że z uwagi na różny potencjał destabilizacyjny fake newsów nie jest możliwe stosowanie każdorazowo tych samych narzędzi prawnych. Jednocześnie autor podkreśla, że Polska powinna rozważyć wprowadzenie karalności niektórych rodzajów fake newsów i jako propozycję wysuwa karanie za ich publikację, w tym materiałów wideo - deepfake w okresie wyborczym czy rozpowszechniania tzw. medycznych fake newsów, informacji sprzecznych z wiedzą medyczną.

„Nie powinno się wprowadzać karalności wszystkich fake newsów jako takich, gdyż byłaby to zbytnia ingerencja w konstytucyjne prawa i wolności”

Mamak porusza bardzo ważną kwestię rozróżniania formy działań – czy jest to informacja opublikowana za pośrednictwem mediów społecznościowych np. że w szpitalu znajduje się bomba od memów satyrycznych. Wskazuje, że ograniczanie możliwości publikowania tej drugiej formy byłoby naruszeniem zapisów Konstytucji odnośnie wolności słowa. Autor raportu przyjął, że wyrażenie fake news powinno być traktowane jako pojęcie ogólne pod którym kryją się różne zjawiska – w tym zarówno nieprawdziwe informacje, jak i satyra. Spore wątpliwości budzi jednak kwalifikowanie satyry jako fake newsów.

Fake news stanowi kategorię problematyczną do zdefiniowania i wydaje się, że rozważania autora odnośnie braku możliwości ograniczenia wolności słowa przy ich publikowaniu wynika z przyjęcia, że jest to po prostu "nieprawdziwa informacja". Tego typu rozważań o kwestiach wolności słowa wynikających z zapisów Konstytucji można byłoby uniknąć przyjmując, że pod tym terminem należy rozumieć celowo przygotowaną nieprawdziwą informację, która ma na celu wprowadzenie odbiorcę w błąd. Pozwoli to na wykluczenie tekstów, postów, grafik czy każdej innej treści o charakterze satyrycznym.

„Fake newsy, w tym deepfake, są obecnie w Polsce częściowo karalne”

Dr. Mamak w raporcie wskazuje na przestępstwa związane z problematyką publikowania również w sieci celowo przygotowanych nieprawdziwych informacji, mających na celu wprowadzenie użytkowników w błąd i zaszkodzenie osobie lub użytkownikowi zniekształcając o nim opinię. W jaki sposób, w świetle obowiązującego prawa, ofiary mogą walczyć ze sprawcami tego typu działań? Z pomocą przychodzi kodeks karny i przestępstwa zniesławienia czy znieważenia. Autor wskazuje na możliwość wykorzystania tych przepisów zwłaszcza w coraz mocniejszych deep fake czy nawet deep porn. Jak wskazuje, istnieją jednak kruczki prawne, które mogą skutecznie uniemożliwić ukaranie osoby, która wyprodukowała deep porn w wizerunkiem innej osoby. 

Czym jest deepfake? Pod tym pojęciem kryją się celowo spreparowane treści wizualne i dźwiękowe, które stworzone zostały z wykorzystaniem algorytmów sztucznej inteligencji. Manipulacja tego typu umożliwia przedstawienie wizerunku danej osoby, która wygłasza kwestię, których nigdy nie wypowiedziały a także robiących rzeczy, które nigdy nie miały miejsca.

Problem z tego typu materiałami jest dość spory – w październiku ubiegłego roku eksperci firmy Deeptrace wskazali, że udało im się wykryć 14 698 tego typu filmów.  Liczba może szokować jeśli porównać ją do 2018 roku, kiedy wykryto niespełna osiem tysięcy tego typu treści. Co więcej, jak wskazują eksperci firmy, 96 proc. ze znalezionych materiałów miało charakter pornograficzny. Nie dziwi zatem fakt, że niektóre państwa, jak np. Chiny, zdecydowały się na podjęcia wysiłków na rzecz walki z tego typu treściami w sieci.

W wypadku tego problemu, który daje się stanowić dość duże zagrożenie dla wizerunku innej osoby oraz narazić na nieprzyjemnie konsekwencje, autor również wysuwa propozycję zmian – „poszerzenie zakresu karalności przestępstwa polegającego na upublicznieniu wizerunku nagiej osoby – i uwzględnienie wizerunku, który został wygenerowany sztucznie, jeżeli wprowadza w błąd co do tego, czy faktycznie przedstawia daną osobę”. Oczywiście należy wskazać, że nie przepisy, ale możliwości wykrycia będą stanowiły tutaj decydującą rolę. Niemniej jednak jest nadzieja, że mogłyby stanowić hamulec chociażby dla niewielkiej części „dowcipnisiów”.

Zastosowanie przepisów prawnych będzie miało miejsce również w wypadku podszywania się pod innego użytkownika (kradzież tożsamości). Jak wskazuje autor w opracowaniu, tworzenie tożsamości kogoś innego może być stosowane do celów humorystycznych – może też jednak wyrządzić realne szkody, wtedy będziemy mogli mieć do czynienia z przestępstwem z art. 190a § 2 kodeksu karnego, czyli z przestępstwem związanym z kradzieżą tożsamości. Jakie są skutki takie działania – głównie wyrządzenie szkody głównie majątkowej czy osobistej. 

Podobnie przepisy polskiego prawa dają możliwość karania „dowcipnisiów” którzy, w celach czy to zabawy czy spowodowania np. ewakuacji, przekazują fałszywą informację odnośnie np. podłożenia ładunku wybuchowego. Skutki takiego działania mogą być dotkliwe - za taki nieudany „żarcik” można nałożyć karę pozbawienia wolności nawet do 8 lat.

„Pomimo wskazania przykładów karalności rozpowszechniania niektórych fake newsów wydaje się, że polskie prawo nie jest wystarczająco przygotowane na to zjawisko” - wskazuje autor raportu. Jak zaznacza taki stan rzeczy jest wynikiem kwestii proceduralnej i problemów z ustaleniem kto jest twórcą treści stworzonej po to, aby zaszkodzić innemu użytkownikowi sieci. Wskazuje również, że problemem w takim wypadku jest kwestia umiędzynarodowienia tego zjawiska i traktowanie fake newsów jako narzędzia w prowadzeniu politycznej walki pomiędzy państwami.

Autor wskazuje również na problem funkcjonariuszy publicznych, którzy dopuszczają się publikowania fake newsów w sieci. W wypadku tej grupy osób autor raportu proponuje objęcie ściganiem tych funkcjonariuszy publicznych, którzy wprowadzają w błąd, działając przez to na szkodę interesu publicznego lub prywatnego. Ocena stanu prawnego dokonana w raporcie nie pozostawia raczej złudzeń – w kontekście walki z fake newsami  mamy jeszcze wiele do zrobienia.

Reklama

Komentarze

    Reklama