Niderlandzkie media zarzuciły chińskiemu koncernowi podsłuchiwanie klientów firmy KPN, w tym samego premiera. Koncern odrzuca te oskarżenia, ale sprawą ma się zająć holenderski parlament.
Sobotni dziennik „De Volkskrant” ujawnił poufny raport wewnętrzny firmy Capgemini z 2010 r., z którego wynika, że chiński koncern mógł podsłuchiwać klientów największej firmy telekomunikacyjnej w Holandii, w tym członków rządu.
„Huawei miał nieautoryzowany dostęp z Chin do rdzenia sieci komórkowej KPN, w ten sposób podsłuchiwał nieograniczoną liczbę rozmów telefonicznych” - informował dziennik.
„Odcinamy się od sytuacji przedstawionej w artykule. Pracownicy Huawei nie mieli nieautoryzowanego dostępu do sieci i danych KPN ani danych uzyskanych z tej sieci” głosi natomiast oświadczenie Huawei Netherlands.
„Rząd ma surowe przepisy dotyczące dostępu do danych w sieciach telekomunikacyjnych. Administratorzy sieci również na bieżąco monitorują nasze działania. Na całym świecie Huawei jest najbardziej zweryfikowanym dostawcą sieci. Od początku naszej działalności w Holandii, czyli 15 lat temu, nigdy nie byliśmy pociągani do odpowiedzialności przez władze za niedozwolone działania” - wskazuje w przesłanym dziennikowi piśmie chiński koncern.
„De Volkskrant” podtrzymuje jednak zarzuty. W poniedziałkowym komentarzu redakcyjnym dziennika czytamy również: „to, że Huawei miał dostęp do wszystkich połączeń komórkowych KPN w 2010 roku, w tym do najbardziej poufnych informacji, zostało opisane przez eksperta jako „wielki sukces szpiegowski Chin, poważny atak na bezpieczeństwo narodowe” i powód do „wielkiego alarmu”.
Dziennik wskazuje, że sprawy kluczowej infrastruktury telekomunikacyjnej powinny zostać uznane przez parlament za „kwestię bezpieczeństwa narodowego”. „Najwyższy czas, aby ten problem znalazł się wyżej na liście priorytetów politycznych w Hadze i Brukseli” napisał w komentarzu lewicowy dziennik.
Jeszcze ostrzej komentuje aferę największa gazeta Niderlandów, prawicowy „De Telegraaf”. Napisał on: „chiński rząd nas szpieguje, kradnie wiedzę i zbiera dane wojskowe, polityczne i naukowe”. Dziennik uważa, że kradnąc i naśladując nowoczesną technologię, Chiny budują potężną i nowoczesną armię, która zagraża wszystkim demokracjom w Azji, w tym Japonii.
„Wielu nie chce tego słuchać, ale tym, który zbanował Huawei z wymienionych powodów, był prezydent Donald Trump. Trump miał rację, określając Chiny jako poważne zagrożenie dla gospodarki i bezpieczeństwa” - napisał „De Telegraaf”.
Tymczasem dyrektor Michael Yang z Huawei Netherlands w marcowej rozmowie z dziennikiem „Algemeen Dagblad” wskazywał, że jeszcze trzy lata temu jego firma otrzymała nagrodę od premiera Marka Rutte, a obecnie jest oskarżana o rzekome szpiegostwo.
„Nigdy nie było żadnego dowodu na to, że firma Huawei jest zaangażowana w jakąkolwiek formę naruszenia bezpieczeństwa przez nasz sprzęt i technologię sieciową. CIA, podobnie jak inne agencje wywiadowcze i rządy, nigdy nie przedstawiły żadnych dowodów” powiedział AD Yang, który twierdzi także, że „szpiegowanie to coś, czego nigdy nie robimy i nigdy nie będziemy robić w przyszłości”.
Sprawą ma się zająć parlament. Komentują ją też politycy koalicji. "Najpierw Telfort, teraz KPN. Obawa przed podsłuchiwaniem przez Huawei wydaje się znowu uzasadniona” – mówi cytowana przez „De Volkskrant” poseł D66 Lisa van Ginneken, „To pokazuje, jak bardzo Holandia jest podatna na zagraniczne wpływy. Nasze sieci muszą być chronione przed złośliwymi zamiarami obcych mocarstw” – powiedział gazecie poseł VVD Queeny Rajkowski.
Holenderski rząd zdecydował w 2019 roku, że Huawei nie będzie dostawcą najbardziej wrażliwych części budowanej sieci 5G.