Reklama

Polityka i prawo

Fot. dawnfu/Pixabay

Dane ze smartfonów pozwolą ograniczyć pandemię koronawirusa?

Pomimo obaw dotyczących ograniczania prywatności rządy zachodnich państw podjęły decyzję o opracowaniu innowacyjnej technologii, która umożliwiłaby wykorzystanie danych z telefonów komórkowych do identyfikacji, a następnie izolacji osób zakażonych koronawirusem. 

Dążąc do zmniejszenia ograniczeń dla ruchu obywateli, zachodnie państwa "zwracają się ku bezprecedensowemu nadzorowi, by śledzić osoby zakażone koronawirusem i identyfikować tych, z którymi miały one kontakt" - wskazuje amerykański dziennik The Wall Street Journal. 

Władze w Chinach, Singapurze, Izraelu i Korei Południowej "już używają takich danych". "USA i państwa europejskie, które często mocniej chroniły danych obywateli niż te (wymienione) kraje, próbują teraz podobnego podejścia" - informuje nowojorska gazeta.

W tym kontekście wskazuje, że amerykańskie Centrum ds. Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) tworzy portal, który na podstawie danych z geolokalizacji telefonów "będzie pomagał władzom przewidzieć, gdzie może nadejść epidemia" i gdzie skierować ewentualnie środki. Anonimowe dane mają pokazywać, które sklepy, parki i inne miejsca publiczne wciąż przyciągają tłumy.

Aplikację śledzącą chorych z COVID-19 i ludzi, którzy mieli z nimi kontakt, opracowali naukowcy z Massachusetts Institute of Technology (MIT). Badacze - jak pisze "WSJ" - mają być w kontakcie z rządem w kwestii jej użycia.

"Niektóre europejskie państwa idą jeszcze dalej" - ocenia dziennik. Chodzi tu między innymi o tworzenie programów, które za zgodą ich użytkowników pomagają śledzić władzom osoby, które były narażone na zakażenie i muszą odbywać kwarantannę. Wprowadzono je już w Czechach oraz na Islandii; podobne rozwiązania rozważane są między innymi przez Wielką Brytanię, Niemcy i Hiszpanię.

Według "WSJ" obecne zbieranie danych przez Europejczyków to "zmiana na kontynencie, gdzie firmy mierzą się z większą liczbą prawnych ograniczeń" niż w innych regionach świata. "Rządy w Europie wzywają też obywateli do dobrowolnego pobierania śledzących ich aplikacji i tworzą call centers, których zadaniem jest pytanie ludzi o zgodę na śledzenie ich miejsc pobytu" - informuje dziennik.

I na koniec przyznaje, że śledzenie miejsca pobytu "ma swoje limity". Jednak według ekspertów może ono służyć "jako tymczasowy środek pozwalający na częściowe wznowienie normalnego życia, zanim szczepionka stanie się dostępna".

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama