Polityka i prawo
Cyberatakiem - osłabić, hejtem - zniszczyć. Cyberprzemoc miała uciszyć media?
Władze Arabii Saudyjskiej oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich zostały oskarżone przez dziennikarkę katarskich mediów o przeprowadzenie cyberataku, w wyniku którego włamano się na jej prywatny telefon, a następnie opublikowano w sieci intymne zdjęcia. Kobieta twierdzi, że od dłuższego czasu jest ofiarą represji ze strony reżimów, dlatego zdecydowała się przerwać milczenie i wnieść oficjalny pozew. Wysocy urzędnicy wskazanych państw mieli również wzmacniać dezinformację oraz hejt wobec dziennikarki.
Sprawa dotyczy Ghady Oueiss, głównej dziennikarki Al Jazeera Arabic. Kobieta wcześniej pracowała dla wielu libańskich gazet, kanałów telewizyjnych i stacji radiowych. Łącznie ponad dwie dekady spędziła pracując z mikrofonem w rozgłośni radiowej.
W pozwie cywilnym wniesionym w środę do amerykańskiego Sądu Okręgowego dla Południowego Dystryktu Florydy Ghada Oueiss oskarżyła saudyjskiego księcia Mohammeda bin Salmana (następca tronu Arabii Saudyjskiej) oraz księcia Mohammeda bin Zayeda (następca tronu emira Abu Zabi, zastępca Najwyższego Dowódcy sił zbrojnych Zjednoczonych Emiratów Arabskich) o zlecenie i koordynowanie operacji hakerskiej, której celem było włamanie na iPhone'a dziennikarki, a następnie udostępnianie jej prywatnych zdjęć na Twitterze oraz innych witrynach internetowych.
Bolesny incydent
Ze swoimi doświadczeniami dziennikarka podzieliła się z The Washington Post. Podczas wywiadu stwierdziła, że w ubiegłym roku podczas świętowania urodzin męża otrzymała pilną wiadomość od znajomego, który ostrzegł ją o ataku na jej osobę, jaki miał miejsce na Twitterze.
Chociaż przez 20 lat pracowałam jako dziennikarka na Bliskim Wschodzie i nauczyłam się radzić sobie z wyzwaniami związanymi z byciem kobietą w tym regionie, nigdy wcześniej nie widziałam czegoś takiego.
Okazało się, że prywatne zdjęcia kobiety w kostiumie kąpielowym zostały skradzione z jej telefonu i opublikowane w mediach społecznościowych. Przy udostępnionych fotografiach zamieszczono obraźliwe komentarze i dyskryminujące twierdzenia jakoby zostały one zrobione w prywatnej rezydencji katarskiego prezesa Al Jazeera Media Network szejka Hamada Bin Thamera Al-Thaniego.
Patrzyłam z przerażeniem, jak liczba retweetów wzrastała o setki z każdą minutą. W ciągu zaledwie kilku godzin moje zdjęcia w wannie z hydromasażem zostały przesłane na Twitterze ponad 40 000 razy.
W rozmowie z The Washington Post dziennikarka podkreśliła, że nie był to pierwszy raz kiedy padła ofiarą cyberprzemocy lub skoordynowanej kampanii w social mediach. Jednak przedstawione powyżej działania były bardziej zaawansowane, ponieważ włamano się na jej prywatny telefon komórkowy. Jak dodała, komentarze pod zdjęciami były wulgarne, obsceniczne oraz, co ciekawe, jednocześnie zachwalające saudyjskiego księcia Mohammeda bin Salmana.
Ghada Oueiss wskazała również, że ataki wymierzone były również w jordańską prezenterkę informacyjną Olę Al-Fares. Oprawcy na Twitterze także pod jej adresem rzucali obraźliwe komentarze, wskazując, że jej sukces to efekt „seksualnych przysług”. Agresywni użytkownicy domagali się, aby zrezygnowała z dziennikarstwa i zamiast tego skupiła się na świadczeniu „innych usług”.
Aby zwiększyć zasięgi utworzono hasztagi #Ghada_Jacuzzi i #Ola_Sauna, które kumulowały falę agresji pod adresem dziennikarek. Obecnie wskazane hasztagi zostały zablokowane, lecz w tamtym okresie były propagowane przez wysokie rangą osoby z Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, w tym szefa policji w Dubaju Dhahia Khalfaniego czy Naifa Al-Asakera z saudyjskiego ministerstwa spraw islamskich. To dodatkowo wzmocniło cyberprzemoc wobec kobiet.
Prawie wszystkie konta, na których wykorzystano mój wizerunek, zawierały flagę Arabii Saudyjskiej, zdjęcie Mohammeda bin Salmana lub zdjęcie Abu Zabi Mohammeda bin Zayeda.
Dlaczego dziennikarka Al Jazeery stała się celem wrogich działań? Jak sama przyznała, to efekt jest działalności, w ramach której publikuje materiały dotyczące Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. „Przesłanie dla dziennikarzy na Bliskim Wschodzie jest bardzo jasne: nie krytykuj książąt koronnych” – zaznaczyła Ghada Oueiss.
Przelała się czara goryczy
W pozwie złożonym przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości stwierdzono, że operacja „hack and leak” (włamania na prywatne urządzenie oraz publikacja intymnych zdjęć w sieci) jest związana z szerszymi działaniami podejmowanymi przez przywódców Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Jak podkreślono, ich celem jest uciszenie głosów o rzekomym łamaniu praw człowieka przez oba reżimy. Dodatkowo warto mieć na uwadze, że relacje między wymienionymi krajami a Katarem (Al Jazeera to katarskie media) uległy pogorszeniu.
Operacja hack and leak była kierowana i kontrolowana przez zagranicznych aktorów (…) Wszyscy pozwani – zarówno zagraniczni, jak i krajowi – pracowali razem, aby przeprowadzić wieloaspektowy spisek i atak na panią Oueiss.
W dokumencie zaznaczono, że operacja wymierzona w Ghadę Oueiss składała się z trzech etapów. Pierwszym była „rekrutacja”, kiedy to „saudyjscy urzędnicy rządowi i agenci książąt koronnych Arabii Saudyjskiej wykorzystywali swoje stanowiska do rekrutowania amerykańskich obywateli do udziału w kampanii promującej dezinformację” przeciwko dziennikarce Al Jazeera.
Drugi etap to cyberatak, za pomocą którego „oskarżeni włamali się do osobistego urządzenia mobilnego pani Oueiss”. Ostatnią część operacji stanowiło rozpowszechnianie i wzmacnianie fake newsów w celu zniesławienia dziennikarki. W tym zakresie udostępniano zmanipulowane zdjęcia kobiety „z pełną świadomością”, aby zastraszyć poszkodowaną i powstrzymać ją przed kontynuacją swojej działalności na rzecz publikacji materiałów o naruszeniach praw człowieka przez Arabię Saudyjską oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie.
W wyniku prowadzonych działań dziennikarka straciła nie tylko prywatność, ale także musi żyć w strachu z obawy o własne zdrowie i życie. Konta, które stanowiły sieć podmiotów zaangażowanych we wrogą kobiecie aktywność pozostawały aktywne na Twitterze do 29 września 2020 roku – jak stwierdzono w pozwie.
Jak wskazuje Ghada Oueiss i jej prawnicy, od czasu dojścia do władzy pozwanego Mohammeda bin Salmana reżim saudyjski zwiększył swoje zainteresowanie wykorzystaniem ofensywnych metod w cyberprzestrzeni przeciwko podmiotom i osobom krytykującym politykę reżimu. Przykładem może być działalność jednego z pozwanych Al Qahtaniego z Prince Mohammed bin Salman bin Abdulaziz Foundation, który na rozkaz władzy konsekwentnie zarządza botami na Twitterze, aby prowadzić masowe operacje wymierzone w przeciwników tamtejszej władzy.
Mohammed bin Salman i Mohammed bin Zayed wykorzystują konta „botów” do prowadzenia mizoginistycznych kampanii przeciwko pani Oueiss. Od końca 2018 do 2020 roku Pozwani realizują operację internetową przeciwko pani Oueiss i innej kobiecie (wspomniana wcześniej Ola Al-Fares – przyp. red.), w ramach której udostępniano dziesiątki tysięcy tweetów, mających na celu oczernianie pani Oueiss. Zostały one opublikowane przez boty z Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich
Ghada Oueiss na swoim oficjalnym koncie Twitterowym stwierdziła, że władze obu państw głęboko wierzyły, że uda im się uciszyć dziennikarkę, włamując się do prywatnego telefonu, kradnąc intymne zdjęcia i publikując je wraz z fałszywymi twierdzeniami. Zdaniem kobiety przedstawiciele obu państw byli przekonani, że poprzez kampanię i presję strachu nałożoną na ofiarę uda im się ją powstrzymać przed kontynuacją swojej misji medialnej. „Wierzyli, że są nietykalni” – wskazała Ghada Oueiss.
The crown princes have ruled with the belief that with the right price or fear tactic they could buy or scare anyone from speaking up. They believed they were untouchable and could get a free pass for their authoritarian reigns. 2/6
— Ghada Oueiss غادة عويس (@ghadaoueiss) December 9, 2020
Dziennikarka postanowiła nie ulegać działaniom ze strony rzekomych oprawców i podjęła decyzję o wejściu na drogą sądową. „Czas przypomnieć książętom koronnym, że czyny mają konsekwencje” – podkreśliła przedstawicielka katarskich mediów. W ten sposób, jak to sama określiła, przyłączyła się do „walki”, wnosząc własny pozew przeciwko „książętom i ich poplecznikom”. „Czas, by świat pokazał im i wszystkim autorytarnym przywódcom, że nie są nietykalni ani ponad prawem międzynarodowym” – wskazała.
Today I am joining the fight, filing my own lawsuit against the crown princes & their henchmen. It's time the world showed them & all authoritarian leaders, they are not immune nor above international law. 5/6
— Ghada Oueiss غادة عويس (@ghadaoueiss) December 9, 2020
Stanowisko opublikowane przez Ghadę Oueiss 9 grudnia br. ponownie zostało wykorzystane do ataków na jej osobę. W komentarzach pod tweetami zamieszczano skradzione z jej telefonu zdjęcia, a także liczne komentarze, które są personalnie wymierzone w dziennikarkę i naruszają jej dobre imię. To pokazuje, że wrogie działania pod adresem kobiety nadal trwają oraz są nieustannie wzmacniane.
Wygrać z reżimem
Dziennikarka katarskich mediów wraz ze swoimi prawnikami domaga się wydania stałego nakazu, aby pozwani, ich pracownicy, agenci, następcy oraz wszystkie zamieszane w kampanię podmioty nie mogły prowadzić dalszych działań na rzecz nękania przedstawicieli mediów. Ponadto zażądano odszkodowania, którego wysokość ma zostać ustalona podczas rozprawy.
W pozwie podkreślono, że oskarżeni przez kobietę podlegają jurysdykcji Stanów Zjednoczonych, ponieważ Mohammed bin Salman i Mohammed bin Zayed zwerbowali obywateli USA do pomocy w rozpowszechnianiu sfałszowanych zdjęć w Internecie. Co więcej, zdaniem poszkodowanej, część z nich obecnie przebywa na Florydzie.
Operacje wymierzone w środowisko dziennikarskie nie są niczym nowym. To zagrożenie, które dotyka wielu przedstawicieli branży, zwłaszcza tych, pracujących w regionach o wysokim poziomie napięć i konfliktów (np. Bliski Wschód) lub państwach, w których władza stara się mieć pełny nadzór nad mediami (m.in. Białoruś). Jednak czy działania podjęte ze strony Ghandy Oueissis zakończą się rozstrzygnięciem, na jaki liczy dziennikarka?
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany