Polityka i prawo
Amerykanie boją się przekłamań w sieci ws. wyborów
74 proc. Amerykanów nie wierzy, że platformy jak Facebook, Twitter i Google są w stanie zapobiec pojawianiu się przekłamań ws. kampanii prezydenckiej. Równocześnie 78 proc. uważa, że firmy mają obowiązek im zapobiegać - wynika z raportu agencji badawczej PEW.
Z przeprowadzonych w styczniu tego roku badań amerykańskiej agencji badawczej PEW wynika, że trzy czwarte Amerykanów nie wierzy, by firmy technologiczne były w stanie kontrolować pojawiające się na ich stronach fałszywe informacje, dotyczące tegorocznych wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.
Wyniki są niemal takie same wśród zwolenników Demokratów i Republikanów, gdzie brak zaufania do technologii deklaruje kolejno 74 proc. i 76 proc. respondentów.
Raport pokazał też, że serwisom internetowym częściej ufają młodsi niż starsi internauci. W grupie wiekowej 18-29 lat 31 proc. respondentów przyznało, że wierzy w skuteczność np. Facebooka w powstrzymywaniu pojawiania się nieprawdziwych doniesień przez wyborami. To samo zadeklarowało tylko 2 na 10 starszych użytkowników.
Poziom zaufania do firm internetowych z roku na rok coraz bardziej spada - jeszcze w 2018 r. podczas wyborów do Kongresu i wyborów samorządowych brak zaufania do firm technologicznych deklarowało ok. 65 proc. pytanych.
Jednocześnie jednak aż 78 proc. badanych uważa, że to firmy internetowe powinny ponosić całkowitą odpowiedzialność za treści jakie pojawiają się na ich serwisach, w tym za nieprawdziwe informacje dotyczące wyborów. Myśli tak aż 81 proc. Demokratów i 75 proc. Republikanów. Tego typu poglądy deklarują też częściej osoby starsze - tu odpowiedzialności ze strony firm chce ponad 80 proc. osób powyżej 65 roku życia.
Według raportu PEW Demokraci (60 proc.) znacznie bardziej niż Republikanie (48 proc.) chcieliby wprowadzenia przepisów regulujących działanie firm internetowych, w tym sposób przetwarzania danych użytkowników przez platformy online. Demokraci są też bardziej skłonni podjąć kroki w kierunku blokowania nieprawdziwych informacji, nawet jeśli miałoby to ograniczać wolność słowa (40 proc. wobec 37 wśród Republikanów).