Reklama

– Żyjemy w społeczeństwie coraz bardziej skomputeryzowanym – coraz więcej jest potencjalnych celów cyberataku oraz korzyści, które z niego można wyciągnąć – mówi Michał Ferdyniok z Laboratorium Informatyki Śledczej Mediarecovery. – Kiedyś mieliśmy do czynienia głównie z przestępcami, którzy chcieli zaistnieć, bądź za pomocą ataków sprzedać jakąś ideę. W tej chwili mówimy o całych syndykatach zajmujących się cyberprzestępczością: są to bardzo dobrze zorganizowane instytucje, mające swoją hierarchię, bardzo potężne środki i działające bardzo często na zlecenie np. rządów – powiedział Michał Ferdyniok.

Jak zaznaczają eksperci, nie istnieje stuprocentowo skuteczny sposób ochrony komputerów przed cyberatakami. Dlatego od dłuższego czasu razem z tradycyjnie rozumianymi systemami zabezpieczeń rozwija się również tzw. informatyka śledcza, czyli dział informatyki zajmujący się analizą informacji o cyberatakach. – Charakterystyczne dla informatyki śledczej jest działanie pod hasłem „widzę wszystko, nie zmieniam nic" – mówi Michał Ferdyniok. – Podyktowane jest to potrzebą zachowania integralności analizowanego materiału - ze względu na to, że często ma on być przedstawiany jako dowód w sądach lub w firmach. Informatyka śledcza zapewnia niezaprzeczalność dostarczanych dowodów: specjalista próbuje tutaj przede wszystkim zaobserwować, przeanalizować, jednocześnie w ogóle nie ingerując w materiał dowodowy – tłumaczy.

Wśród metod wykorzystywanych przez informatykę śledczą znajdują się m.in. blokery, czyli urządzenia blokujące możliwość zmiany analizowanego materiału, oraz tzw. suma kontrolna. – Działa ona w ten sposób, że z zabezpieczonego materiału wyliczana jest pewna wartość liczbowa według określonego algorytmu, która jest swoistym „odciskiem palca". Po tym, jak analityk przeanalizuje ten materiał, suma powinna pozostać niezmienna – niezależnie od tego, kiedy sama analiza ma miejsce – tłumaczy Ferdyniok

Istnieją różne rodzaje cyberataków. Najprościej można podzielić je ze względu na sposób, w jaki przebiegają. – Wyróżniamy tutaj ataki celowane, czyli wymierzone konkretną instytucję czy osobę – mówi Michał Ferdyniok. – Bardzo trudno jest się przed nimi bronić. Do ich przeprowadzania zatrudniani są wysokiej klasy specjaliści, angażowane są ogromne środki, przez co mają niestety bardzo wysoką skuteczność – powiedział.

Średni czas upływający od infiltracji danej sieci do wykrycia ataku wynosi średnio ponad 250 dni. W takim przypadku mówimy o najbardziej złożonych atakach, określanych jako APT (ang. advanced persistent threat). – Tego rodzaju ataki są zaprojektowane tak, aby jak najdłużej przetrwać w tej organizacji – tłumaczy Alexander Raczyński z firmy Forcepoint, specjalizującej się w systemach zabezpieczających kanały komunikacyjne w przedsiębiorstwach. Wbudowane są w nie również różnego rodzaju mechanizmy ochronne: np. próbują na własną rękę prowadzić rekonesans w sieci, czy też „rozmnażają się”, czyli przenoszą na różne systemy – powiedział. Głównym zadaniem APT pozostaje jednak jak najdłuższa obecność w danej sieci jak i zebranie jak największej ilości informacji.

Innym rodzajem ataków są ataki na szeroką skalę, nie celujące w konkretne osoby – np. rozsyłane mailem wirusy czy atak przez zarażone strony. O ile jednak ich skuteczność jest znacznie niższa niż ataków, to sama ich skala powoduje, że liczba zarażonych przez nie komputerów może być bardzo wysoka. – Najczęściej przeprowadza się je, aby zwykłych użytkowników naciągnąć na płatną usługę bądź wyciągnąć pieniądze z ich konta – a czasem po to, aby zbudować sobie botnet. Komputery należące do nieświadomych użytkowników mogą wtedy wykonywać różnego rodzaju operacje, np. ataki na konkretne cele. W ten sposób też cyberprzestępcy maskują swoją obecność – mówi Michał Ferdyniok.

Jak tłumaczy ekspert, cyberataków jest i będzie coraz więcej – będą one również coraz bardziej eksponowane w mediach, bowiem wzrosło zapotrzebowanie wśród społeczeństwa na informowanie o nich. Przeciętny Kowalski ma teraz laptopa, tablet, smartfon czy konto bankowe z dostępem internetowym – zaczął się więc cyberbezpieczeństwem interesować, gdyż sam poczuł się zagrożony.

Czytaj też: Hakerzy są coraz lepiej przygotowani do ataków

PAP - mini

Reklama
Reklama

Komentarze