Brytyjskie wojsko razem ze służbą wywiadowczą GCHQ zakłócało telefony wojowników ISIS paraliżując ich łączność na polu bitwy oraz hakowało ich drony. Brytyjczycy dostali się również do serwerów islamistów, aby ukrócić szerzenie materiałów propagandowych – zdradził szef GCQH Jeremy Fleming.
W podcaście Sky News Fleming i generał sir Patrick Sanders stojący na czele brytyjskiego Dowództwa Strategicznego wrócili w rozmowie do kampanii prowadzonej przeciwko ISIS w latach 2016 – 2017. Organizacja wykorzystywała nowoczesne technologie na szeroką skalę i stanowiło to o jej sile. Jej bojownicy mieli wykorzystać cyberprzestrzeń do szerzenia propagandy, planowania ataków oraz kontrolowania poczynań swoich oddziałów. Ponadto duży nacisk ISIS kładło na rekrutację swoich bojowników przez internet zachęcając ich do przyjazdu i włączenia się w proces budowy Kalifatu. To były bardzo proste i tanie metody prowadzenia działalności terrorystycznej, które okazały się również bardzo skuteczne – wyjaśnił Sanders. Celem Brytyjczyków było, żeby technologia przestała być atutem i siłą terrorystów, a stała się ich słabość i przestali jej ufać.
Sander tłumaczy, że chodziło o to, że próby koordynowania ataków za pomocą urządzeń miały się nie powieść, celem było również to, żeby wojownicy ISIS nie ufali rozkazom i innym komunikatom przekazywanym przez swoich dowódców. Brytyjczycy chcieli ich zwieść i wyprowadzić w pole czyniąc ich działania zdecydowanie mniej spójnymi, skoordynowanymi a przez to również mniej efektywnymi.
Do prowadzenia działań w cyberprzestrzeni wymierzonych w ISIS Brytyjczycy przyznali się po raz pierwszy trzy lata temu, ale nie ujawniono wtedy żadnych szczegółów operacji. O stosowaniu podobnych środków przeciwko ISIS informowali również Amerykanie i Australijczycy. Ci ostatni znacznie wspomogli siły koalicji państw walczących z ISIS, które walczyły o odzyskanie Mosulu. Ich cyberżołnierze zhakowali komunikację ISIS, a następnie ją sparaliżowali. Wtedy sposób nie mogli podłączyć się do Internetu ani komunikować ze sobą. Ich systemy komunikacyjne zostały zniszczone w przeciągu kilku sekund – mówił o operacji szef australijskiego wywiadu SIGINT. Z relacji Fleminga wyłania się również obraz GCHQ wspierającej operacje brytyjskich wojsk specjalnych, wojsk irackich oraz lokalnych grup przeciwstawiających się ofensywie ISIS.
Operacja w cyberprzestrzeni przeciwko ISIS jest niezwykle interesująca z kilku powodów. Po pierwsze było to pierwsze na dużą skalę wykorzystanie cyber do wsparcia oddziałów przez państwa Zachodnie. Pokazuje to stopień rozwoju ich zdolności w tej domenie oraz stanowi złamanie pewnego tabu, że działania niszczycielskie w cyberprzestrzeni prowadzone są tylko przez Rosję, Chiny, Koree Północną i Iran. Po drugie operacja przeciwko ISIS obrazuje jak zastosowanie cyberprzestrzeni może wyglądać na polu walk oraz demonstruje ograniczenia w zastosowaniu cyber, które odgrywa głównie rolą wspomagającą. Obala to mity i stereotypy powtarzane przez niektóre osoby wieszczące, że cyber zastąpi siły konwencjonalny na współczesnym polu walki. Z operacji przeciwko ISIS płynie również dobry sygnał świadczący o tym, że coraz więcej państw zachodnich jest świadoma roli operacji ofensywnych w cyberprzestrzeni i zdaje sobie sprawę z tego, że bez tego komponentu nie jest możliwe skuteczne oddziaływanie w tej wciąż nowej domenie pola walki. Dlatego też słuszną ideą jest rozwijanie Wojsk Obrony Cyberprzestrzeni przez Polskę, ponieważ zastosowanie operacji w cyberprzestrzeni może znacznie ułatwić albo utrudnić działanie sił konwencjonalnych.
Połączone działanie sił cyber i wojsk lądowych. Australia przeciera szlaki na „cyberwojnie”