Reklama

Amerykanie wyciągają wnioski po ataku na Colonial Pipeline

fot. Famartin / Wikimedia Commons / CC BY-SA 4.0
fot. Famartin / Wikimedia Commons / CC BY-SA 4.0

„Krajobraz cyberbezpieczeństwa stale się zmienia i musimy dostosować się do nowych i pojawiających się zagrożeń” - stwierdził sekretarz bezpieczeństwa wewnętrznego USA Alejandro N. Mayorkas w ramach zapowiedzi nowych przepisów, które przeciwdziałać mają w przyszłości skutkom incydentów, z jakimi przyszło się zmierzyć Stanom Zjednoczonym po ataku na Colonial Pipeline.

Nowe przepisy prawne nakładają na właścicieli i operatorów rurociągów o znaczeniu krytycznym obowiązek zgłaszania potwierdzonych oraz potencjalnych incydentów cybernetycznych do Agencji ds. Cyberbezpieczeństwa i Infrastruktury DHS (CISA). Konieczne będzie również wyznaczenie w tych podmiotach koordynatora ds. cyberbezpieczeństwa, który będzie dostępny 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu.

Jak wskazuje w komunikacie prasowym Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego USA przepisy wymuszą na operatorach krytycznych rurociągów dokonanie przeglądu ich obecnych praktyk, a także zidentyfikowania wszelkich luk i powiązanych środków zaradczych w celu wyeliminowania zagrożeń cybernetycznych oraz przedstawienia wyników TSA (Transportation Security Administration) i CISA w ciągu 30 dni.

Atak na Colonial Pipeline pokazał konieczność wprowadzenia nowych regulacji

Regulacje są wynikiem cyberataku, który zakłócił pracę największej sieci rurociągów paliwowych w Stanach Zjednoczonych - Colonial Pipeline. Operator, który dostarcza do wschodniej części kraju 45 proc. potrzebnego tam paliwa wstrzymał w maju na 6 dni wszelkie operacje po ataku hakerskim. 

Za cyberatak odpowiedzialność wzięła grupa DarkSide, a sam atak skutkował masowym wykupywaniem benzyny przez Amerykanów, znaczącym wzrostem cen i brakiem paliw na wielu stacjach w południowo-wschodnich stanach. Wyłączenie tak istotnej infrastruktury zostało określone najbardziej destrukcyjnym cyberatakiem w historii na tego typu infrastrukturę – cyberprzestępcom udało się wyłączyć łącznie 8900 km systemu przesyłu paliw.

DarkSide została zidentyfikowana jako grupa rosyjskich hakerów powiązanych z Kremlem, co spotkało się z oświadczeniem samych cyberprzestępców zaprzeczających powiązaniu z rosyjskim rządem. Jesteśmy apolityczni, nie bierzemy udziału w geopolityce. (…) Naszym celem jest zarabianie pieniędzy, a nie tworzenie problemów dla społeczeństwa” - stwierdzili w oświadczeniu.

Ostatecznym głos w sprawie zajął Joe Biden potwierdzając, że istnieją informacje sugerujące, iż hakerzy, którzy sparaliżowali sieć przesyłu paliw próbując wyłudzić okup mieszkają w Rosji. Zapowiedział on rozmowy w tej sprawie z Władimirem Putinem oraz możliwość przeprowadzenia odwetu - nie wskazał jednak na żadne szczegóły tej odpowiedzi na działania hakerów. 

Pomimo że początkowo kierownictwo firmy zapowiedziało, iż nie podda się szantażowi cyberprzestępców, ostatecznie zapłacono okup w wysokości 4,4 mln dolarów. Zarząd spółki podjął tą kontrowersyjną decyzję, aby jak najszybciej uruchomić zamknięte w wyniku incydentu rurociągi i wznowić dostawy paliw. 

„Niedawny atak oprogramowania ransomware na główny rurociąg naftowy pokazuje, że cyberbezpieczeństwo systemów rurociągów ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa naszego kraju. DHS będzie nadal ściśle współpracować z naszymi partnerami z sektora prywatnego, aby wspierać ich działania i zwiększać odporność infrastruktury krytycznej naszego kraju” – stwierdził sekretarz Mayorkas cytowany w informacji prasowej opublikowanej przez departament. 

Departament bezpieczeństwa krajowego nie wykluczył wprowadzenia kolejnych regulacji prawnych mających poprawić procedury bezpieczeństwa kluczowej infrastruktury przesyłu paliw.

Reklama

Operacje Wojska Polskiego. Żołnierze do zadań dużej wagi

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama