Sam proceder rozpoczął się pod koniec 2008 roku na pokładach samolotów Air France, które właśnie wtedy rozpoczynały próby komercyjnej mobilnej telefonii w Airbusach A318. Są one wykorzystywane do lotów międzynarodowych, z wyłączeniem transatlantyckich (ponieważ posiadają zasięg maksymalny 5700 km).
GCHQ zdecydowała się na śledzenie telefonów oraz wykonywanych rozmów w samolotach Air France, zapewniając jednocześnie, że posiadają one pełne pokrycie rejonu EMEA (Europa, Bliski Wschód i Afryka). Przechwytywanie informacji miało być możliwe dzięki modułom, jakie instalowali przewoźnicy w swoich samolotach. Chodzi o firmy OnAir oraz Aeromobile, które w tamtych latach były głównymi dostawcami usług pozwalających na korzystanie z telefonów komórkowych 3 km nad poziomem morza.
Rozwiązanie OnAir posiadało instrumenty pozwalające nie tylko na przechwytywanie komunikacji, ale także śledzenie włączonego telefonu, mimo braku połączenia z satelitą GSM. Dzięki temu można było potwierdzić, czy osoba poszukiwana znajduje się w samolocie (o ile miała włączony telefon). Z kolei przechwycenie danych umożliwiało dostęp do kont internetowych.
W 2007 pojawił się amerykański program Homing Pigeon, który sprawdzał, jakie dane mogą wyciec, jeżeli takim służbom jak NSA uda się przechwycić komunikację urządzenia GSM. Dokument przekazany opinii publicznej przez Edwarda Snowdena wskazywał, że odtajnienie może nastąpić dopiero w roku 2036. Podobnie jest w przypadku programu przedstawionego przez NSA na początku 2009 roku – jego odtajnienie przewidziano na rok 2032. Dokument opisuje sposób działania, funkcję oraz ilość przechwyconych danych przez agencję wywiadowczą.
Czytaj też: Największy wyciek danych z NSA w historii
Według NSA dane nie miały być przechwytywane za pomocą rozwiązania technologicznego. Jak wynika z prezentacji, to linie lotnicze odczytywałyby informacje z telefonów komórkowych pasażerów. Miało to pomóc liniom lotniczym w sprawdzaniu, jak usługa GSM w czasie lotu (ang. in-flight GSM) jest przez nich używana.
Sprawę dokładnie opisał dziennik SidToday, przeznaczony dla organizacji wywiadowczych zrzeszonych w ramach grupy Pięciorga Oczu (ang. Fire Eye), a później przekazał je Edward Snowden. Do dokumentów dotarł dziennik „The Intercept”, który we współpracy z „Le Monde” przygotował publikację dokładnie opisującą sposób działań wywiadowczych wykorzystywany przez NSA oraz GCHQ.