Polityka i prawo
Dane ponad 14 mln wyborców znalezione bez zabezpieczenia
Dane ponad 14 mln uprawnionych do głosowania osób z Teksasu znaleziono na niezabezpieczonym serwerze. W tym stanie liczba uprawnionych do głosowania mieszkańców to 19,3 mln, co sprawia że skala incydentu jest bardzo znacząca - ocenia w piątek serwis Tech Crunch.
Dane 14,8 mln osób zapisane były w pojedynczym pliku, umieszczonym na serwerze, który nie był chroniony nawet przez hasło dostępu - donosi serwis. Według Tech Crunch, to kolejny incydent z serii wielu podobnych spraw, które ostatnio ujrzały światło dzienne w wyniku nasilającego się zainteresowania kwestią bezpieczeństwa nadchodzących w USA wyborów. Serwis podkreśla, że zdarzenie to może budzić pytania o to, czy partie polityczne w Stanach Zjednoczonych są w ogóle zdolne do zapewnienia bezpieczeństwa danych wyborców w obliczu rosnącej częstotliwości ataków hakerskich.
Plik został znaleziony przez badacza cyberbezpieczeństwa posługującego się w internecie pseudonimem Flash Gordon. Pochodzący z Nowej Zelandii ekspert ocenił, że nie można w tej chwili stwierdzić jednoznacznie, do kogo należały odnalezione przez niego dane, ale z dużą pewnością zostały one skompilowane przez firmę Data Trust powiązaną z Republikanami, zajmującą się analityką na potrzeby kampanii wyborczych.
Dyrektor ds. badań nad ryzykiem w cyberprzestrzeni firmy UpGuard Chris Vickery przeanalizował część znalezionych przez Nowozelandczyka danych. Plik o rozmiarach blisko 16 gigabajtów zawierał dziesiątki pól z informacjami takimi, jak imiona i nazwiska wyborców, ich adresy, płeć, a także historia oddawanych w ciągu kilku ostatnich lat głosów w wyborach - również prezydenckich.
Tech Crunch powołując się na lokalną gazetę "Texas Tribune" podkreśla, że większość danych tego rodzaju w Teksasie można nabyć za uiszczeniem stosownej opłaty, jednakże z wyłączeniem informacji na temat afiliacji politycznych osób. Według biura sekretarza stanu w Teksasie, objęte ochroną są również dane w rodzaju numerów ubezpieczenia społecznego. Dane o wyborcach nie mogą być także wykorzystywane do celów komercyjnych, np. w reklamach.
Zdaniem Tech Crunch jednak firma analityczna Data Trust używała danych do celów profilowania, które mogło doprowadzić do zmiany preferencji wyborczych u osób, które do tej pory oddawały głos na Demokratów. Dane w pliku znalezionym przez Flasha Gordona obejmują również informacje o możliwych poglądach wyborców na poszczególne kwestie społeczne, takie jak imigracja, stosunek do aborcji, łowiectwa, a także wydatków administracji rządowej.
W pliku znajdowały się ponadto dane wskazujące na możliwe zastosowanie podczas ostatniej kampanii prezydenckiej przed wyborami w 2016 roku, obejmujące informacje o tym, czy dana osoba ufa bądź nie ufa rywalce obecnego prezydenta USA Donalda Trumpa, demokratycznej kandydatce Hillary Clinton. Informacje te uzupełniały dane o przynależności kulturowo-etnicznej głosujących oraz ich kolorze skóry.