Reklama

Polityka i prawo

Rozwój chińskiej dezinformacji. Tajwan i Hongkong poligonem doświadczalnym

Fot. MiNe (sfmine79)/Wikipedia/CC 2.0
Fot. MiNe (sfmine79)/Wikipedia/CC 2.0

Chiny przeprowadziły dwie złożone kampanie dezinformacyjne wymierzone w społeczeństwo Tajwanu i Hongkongu. Specjaliści wskazują, że złośliwe operacje były swego rodzaju „laboratorium nowej strategii” i w przyszłości należy się spodziewać szerzej zakrojonych działań ze strony Państwa Środka.

W ostatnim czasie Chiny przeprowadziły dwie kampanie informacyjne, próbując wpłynąć na opinię publiczną przed wyborami na Tajwanie, a także zastraszyć demokratycznych protestujących w Hongkongu. Obie operacje naśladują rosyjskie działania i odzwierciedlają sposób, w jaki rządy wykorzystują media społecznościowe do prowadzenia kampanii propagandowych – informuje serwis CyberScoop.

„Chiński rząd uważa Tajwan i Hongkong za krajową przestrzeń informacyjną” – wskazali specjaliści Recorded Future. Eksperci podkreślają, że chiński rząd wykorzystuje wspomniane obszary jako swego rodzaju „laboratorium nowej strategii”.

Przed wyborami prezydenckimi na Tajwanie, w których Tsai Ing-wen rywalizowała z Han Kuo-yu, który opowiadał się za bliższymi związkami z Państwem Środka, chińscy agenci wykorzystywali farmy trolli do rozpowszechniania sfabrykowanych treści, mających wpływać na lokalną opinię publiczną.

Przykładowe treści zawierały sugestie, że prezydent Tsai sfałszowała swój stopień doktora lub że Joshua Wong, stojący na czele protestujących z Hongkongu, spiskował z członkami Demokratycznej Partii Postępowej przeciwko Państwu Środka. W kampanii wykorzystano między innymi rozpoznawalne w regionie media, takie jak platformy Weibo czy WeChat. Chińskie media państwowe rozpowszechniały również newsy o określonej tematyce, które następnie przekazywano potencjalnym tajwańskim wyborcom. Podczas operacji wykorzystano także media społecznościowe, w tym Facebooka, do propagowania dezinformacji – donosi CyberScoop.

Podjęte przez Chiny działania wymierzone w Tajwan ostatecznie nie przyniosły zamierzonego skutku. Kampania dezinformacyjna nie wpłynęła na nastroje społeczeństwa, w związku z czym wybory wygrała Tsai Ing-wen. Dla chińskiego rządu był to polityczny cios.

Z kolei operacja informacyjna, której przedmiotem był Joshuy Wong stanowiła jedynie dopełnienie wszystkich działań Chin wymierzonych w protestujących w Hongkongu. Jak wskazuje CyberScoop, w ramach kampanii państwowe agencje medialne kupiły reklamy na Twitterze w celu rozpowszechniania dezinformacji o protestach, a chińskie trolle rozpowszechniały w mediach społecznościowych złośliwą narrację, aby ograniczyć społeczny bunt.

Specjaliści Recorded Future w swoim raporcie „Chinese Influence Operations Evolve in Campaigns Targeting Taiwanese Elections, Hong Kong Protests” podkreślają, że chińskie farmy trolli będą nadal odgrywać wiodącą rolę w rozpowszechnianiu dezinformacji na Tajwanie. Warto jednak pamiętać, że ujawnienie kampanii oraz podejmowane działania przeciwko dezinformacji ze strony Państwa Środka, przyczynią się do wprowadzenia przez Chiny innowacji do swoich operacji, aby skutecznie redukować możliwość wykrycia.

„Uważamy, że Chiny prawdopodobnie zastosują sztuczną inteligencję (AI) i masowe oprogramowanie do zarządzania mediami społecznościowymi, aby ułatwić rozpowszechnianie fake newsów na dużą skalę, zwłaszcza na zamkniętych platformach, takich jak LINE lub WhatsApp” – czytamy w raporcie.

Specjaliści wskazują, że zachodnie media społecznościowe również mogą stać się celem kampanii w „newralgicznych okresach”, takich jak wybory i wydarzenia globalne, które są istotne z punktu widzenia chińskich interesów narodowych.

Co więcej, zgodnie z treścią raportu, Państwo Środka będzie próbowało nawiązać porozumienie z lokalnymi zwolennikami na Tajwanie i Hongkongu, aby zwiększyć skuteczność prowadzonych operacji. Pozwoli to na uwiarygodnienie prochińskiej retoryki wśród społeczeństwa.

Chińska dezinformacja a COVID-19

Globalny kryzys zdrowotny skłonił aktorów państwowych do prowadzenia operacji dezinformacyjnych dotyczących COVID-19. Jednym z nich są Chiny, które za pomocą fake newsów chcą wywołać powszechny chaos oraz poczucie niepewności w okresie pandemii.

Jak informowaliśmy wcześniej, chińska propaganda na temat koronawirusa czerpie z dorobku rosyjskich operacji dezinformacyjnych. Państwo Środka, bazując na doświadczeniu Moskwy, wprowadza nowe techniki, aby wzmocnić swoją retorykę na temat COVID-19.

Laura Rosenberger, dyrektorka organizacji Alliance for Securing Democracy, podkreśla, że Chińska Partia Komunistyczna naśladuje działania, które są historycznie związane z rosyjską dezinformacją. W ten sposób chińskie chcą rozprzestrzeniać poczucie chaosu i niepewności. „Widzimy, jak chiński aparat propagandowy ewoluuje i wyciąga wnioski z operacji Moskwy” – wskazała specjalistka.

W ramach kampanii Państwo Środka rozpowszechnia wątpliwe koncepcje dotyczące powstania wirusa, nie przedstawiając jakichkolwiek dowodów. Przykładowo, w sieci można się spotkać z tezą, że COVID-19 mógł rozprzestrzeniać się we Włoszech, zanim został wykryty w Chinach.

Z kolei inna teoria, którą silnie propagują Chiny jednoznacznie wskazuje, że pandemia jest wynikiem działań amerykańskiej armii i to tam należy poszukiwać źródła koronawirusa. Taka retoryka była silnie propagowana za pomocą Twittera przez rzecznika chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Lijiana Zhao. „Może to armia amerykańska sprowadziła epidemię do Wuhan. Bądźcie transparentni! Opublikujcie swoje dane! USA są nam winni wyjaśnienie!” – czytamy w opublikowanej wiadomości.

W odpowiedzi na stawiane przez społeczność międzynarodową (m.in. Unię Europejską) zarzuty dotyczące prowadzonej kampanii dezinformacyjnej na temat COVID-19, rzecznik chińskiego MSZ Geng Shuang podkreślił, że „Chiny same są ofiarą, a nie sprawcą dezinformacji dotyczącej koronawirusa”.

Jak informowaliśmy wcześniej, kwestia dezinformacji na temat pandemii stała się jednym z punktów spornych w pogarszających się relacjach na linii Waszyngton-Pekin. W środku tej dysputy czasem znajdują się Europejczycy. Ambasador Chin przy UE Zhang Ming ocenił w piątek, że dezinformacja jest „wrogiem nas wszystkich”.

Reklama

Komentarze

    Reklama