Nadal oficjalnie nie wiadomo, co było podstawą dzisiejszego zatrzymania byłego posła Samoobrony Mateusza Piskorskiego i jego współpracowników ze znanej z proputinowskich wystąpień partii Zmiana. Powierzenie przez prokuraturę czynności procesowo-śledczych Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wywołało falę spekulacji, że chodzi o szpiegostwo na rzecz Rosji czy nawet Chin.
Czynności, które obejmowały też przeszukanie przez ABW biura i mieszkań kierownictwa promoskiewskiej partii, zostały - jak poinformowała nas prokurator Ewa Bialik - w ramach postępowania niejawnego zlecone przez Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie.
Zakres zadań tej jednostki, która 4 marca br. zastąpiła wydziały przestępczości zorganizowanej i korupcji zlikwidowanych prokuratur apelacyjnych, jest szeroki i obejmuje m.in. "prowadzenie i nadzorowanie postępowań przygotowawczych w sprawach o przestępstwa noszące cechy przestępczości zorganizowanej, w tym transgranicznej, przestępstwa z wykorzystaniem Internetu oraz zaawansowanych technologii i systemów komputerowych o zasięgu krajowym i międzynarodowym (cyberprzestępczości zorganizowanej), łapownictwa w organach władzy ustawodawczej, organach administracji rządowej, samorządowej, organach ścigania i kontroli, przestępstwa o charakterze terrorystycznym, o którym mowa w art. 115 § 20 k.k., inne przestępstwa, które ze względu na charakter i wagę sprawy, na podstawie polecenia Prokuratora Generalnego lub Prokuratora Krajowego, zostały przekazane do prowadzenia przez Departament". W tej ostatniej kategorii przestępstw znajduje się szpiegostwo, którym do czasu ostatniej reformy zajmowały się wspomniane wyżej wydziały prokuratur apelacyjnych.
Bez względu na to, czego ściśle dotyczą zarzuty, pod jakimi zatrzymani zostali Mateusz Piskorski i jego współpracownicy, odczytanie zapisu na elektronicznych nośnikach danych, które zabezpieczyli funkcjonariusze ABW może być kluczem do wyjaśnienia kulis działalności i finansowania partii głośnej w ostatnich latach dzięki inicjatywom legitymizującym Anschluss Krymu przez Rosję.
Zlecenie przez prokuraturę realizacji czynności procesowo-śledczych ABW wskazuje, że odczytywaniem lub - jeśli zajdzie taka potrzeba - odzyskiwaniem danych z elektronicznych nośników zabezpieczonych w biurze i mieszkaniach liderów partii Zmiana zajmą się eksperci z zakresu informatyki śledczej z Biura Badań Kryminalistycznych ABW. Do ich kompetencji należy zabezpieczanie danych z elektronicznych nośników informacji w formie kopii binarnej lub logicznej, odczytywanie zawartości pamięci urządzeń mobilnych, odczytywanie zawartości kart SIM, analiza zawartości nośników, ustalanie atrybutów czasowych plików znajdujących się na nośnikach, odzyskiwanie korespondencji z poczty elektronicznej i archiwów komunikatorów internetowych, analizowanie historii przeglądarek internetowych i pozyskiwanie danych z nośników. Jeśli okazałoby się, że dostęp do danych na elektronicznych nośnikach pochodzących z biur i mieszkań szefostwa partii Zmiana został zaszyfrowany, prokuratura będzie musiała zwrócić się o pomoc do ekspertów z dziedziny kryptografii Departamentu Bezpieczeństwa Teleinformatycznego ABW. O tym jak trudne może być odszyfrowanie zabezpieczonych urządzeń teleinformatycznych niedawno przekonało się FBI, które po długotrwałym sporze z firmą Apple musiało zapłacić nieujawnionemu dotychczas sprzedawcy 1.3 mln USD za umożliwienie dostępu do zawartości iPhone'a 5c terrorysty Syeda Rizwana Farooka
Czytaj też: Bułgaria organizuje wojskowe centrum reagowania na cyberincydenty
Obserwator
Ten pan Piskorski, to ponura postać, ale na pewno nie jest szpiegiem. W FSB nie pracują przedszkolaki i nie zlecaliby szpiegowskich zadań człowiekowi, który ostentacyjnie jest prorosyjski, na widoku wszystkich służb oraz dziennikarzy. Tak samo śmieszy mnie, że oficer FSB przyszedł do naszej ambasady w Moskwie z ofertą sprzedania tajnych informacji. Przecież nawet amator wie, że wszystkie ambasady w Rosji są pod ciągłą obserwacją FSB i GRU i trzeba być durniem, żeby z ofertą sprzedania informacji iść do ambasady.
edi
Tych zdrajców Polski powinni profilaktycznie zamknąć na 25 lat.